Matka-stworzenie sprzeczne, rozchwiane emocjonalnie, podkopujące własne morale, zdające się jednocześnie kochać i nienawidzić, wiedzieć lepiej, z tendencją do windowania błahostki do rangi katastrofy narodowej-tak sama na to wpadłam. Przy trzecim dziecku, ale jednak. Każda matka robi sobie krecią robotę ucząc dziecko pewnych zachowań, by potem z dumą oznajmiając, że je od nich oduczyła. Nie wierzycie? Oto kilka przykładów:
-walczysz zaciekle o każda kroplę mleka, by potomek spijał co masz najlepszego, by z chwilą posłania go do szkoły dumnie oznajmiając światu, że właśnie zakończyłaś ten piękny okres karmienia piersią,
-podkładasz pieluszki i inne wałeczki, by tylko zassał smoczek, po czym w wieku trzech lat oddychasz z ulgą, że odsmokowany,
-w hurtowych ilościach kupujesz pieluchy wielorazowe, by ze łzami w oczach żalić się na niechęć do odpieluchowania,
-raz podałaś lizaka, żeby cisza była, teraz wiązanki ślesz gościom przynoszącym słodycze, choć sama zapoczątkowałaś je u malucha,
-wołasz o pomstę do nieba, za targanie wszędzie wózka, choć sama na siłę pakowałaś dziecię, by było szybciej,
-wiecznie chce na rączki, patrz punkt wyżej,
-nie umie samo jeść, ale jak chciało to karmiłaś, bo szybciej, bo czyściej, bo dokładniej,
-nie ubiera się samo, patrz punt wyżej,
-chodzisz wiecznie poirytowana, to po co się tym wszystkim przejmujesz?
Taka jest prawda o nas-matkach, najpierw wymuszamy na potomstwie pewne zachowania, by potem z uporem maniaka je od nich odzwyczajać.
Lubisz już mnie? Polub
Podobne artykuły
16 komentarze
Hehehehe, coś niestety jest w tym wszystkim! :)
OdpowiedzUsuńNatura matki jest jednak złożona /Mariola.
OdpowiedzUsuńJeszcze jeden przykład: Uczymy dzieci pokazywać na wszystko palcem, a później mówimy, że tak nie wypada ;)
OdpowiedzUsuńTak mi to wrosło w naturę, że nie zauważyłam ;)
UsuńNo tak właśnie jest :) Natura matki jest nieodgadniona :).
OdpowiedzUsuńDokladnie tak jest. W sumie wcześniej tego nie zauważylam :) dzieki :)
OdpowiedzUsuńProszę.
UsuńNajpierw same się wkopujemy,a później narzekamy, że mamy tyle do zrobienia;)
OdpowiedzUsuńHa! Bardzo fajny wpis Ci wyszedł. Zgadzam się, właśnie ostatnio o tym myślałam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie podsumowane ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, tylko dlaczego doszłam do tego dopiero przy trzecim dziecku?
UsuńBożena, mnie kołaczą w głowie myśli o trzecim - też mnie olśni? ;)
OdpowiedzUsuńTylko z tą piersią nie do końca się zgodzę, bo to jednak taki zew natury.
Cała reszta - samo (matczyne) życie ;)
Samo życie,czysta brutalna prawda :D
OdpowiedzUsuńJakbym czytała o sobie!
OdpowiedzUsuńIdealnie ujęte :)
OdpowiedzUsuńDokladnie!
OdpowiedzUsuńDodalabym jeszcze: uczymy malenstwo prostych zwrotow typu: masz, daj (zeby umialo cos powiedziec, o co mu chodzi, a nie wszystko rykiem..... a potem oduczamy ze trzeba mowic prosze, poprosze... Podpisano: Matka tez trojki dzieci :)