Wizerunek idealnej mamy odciska w nas matkach zwyczajnych piętno depresyjnej czarnej dupy. Uśmiechnięta mamusia z reklamy wyciera rozlany soczek, matka zwykła, czyli taka jak ja, mruknie kurwa pod nosem przy tej czynności. Szeroko promowana opiekuńcza rodzicielka dalece odbiega od matki domowej.
Nie odkryłam sposobu na spokój, brak nerwów, czy większe chęci. Najlepszym pomysłem, na jaki wpadłam, będąc matką, to ucieczka pod pretekstem zakupów w głębokie Bieszczady na jakieś 30 lat. Lub choćby do pełnoletności najmłodszego pisklęcia.
Przez 15 lat drażniło mnie rozkudłane dziecko, niechlujnie odziane. Wraz z pojawieniem się trzeciego szkraba odkryłam, że usmarkany nosek można wytrzeć za chwilę, zachlapanej bluzeczki nie trzeba natychmiast w trakcie posiłku zmieniać, a fryzura... przecież i tak zaraz będzie to samo.
Ogólne rozleniwienie dupy pomaga na psychiczny oddech. Wieczne spinanie kumuluje tylko pompowanie w siebie kawy, wmawianie sobie, że to dla relaksu, a w rezultacie fundowanie sobie efektu zespołu Touretta. A przecież to typowe zaburzenia emocjonalne i niekontrolowane krzyki, dlaczego do cholery nie nazwano tego zespołem matki?
Poziom zmęczenia sięga granic, gdy po dwu tygodniowej chorobie jednego dziecka wypychasz je na siłę do szkoły, a nagle okazuje się, że drugie prawie już zdrowe ma zapalenie płuc. Walę więc tę kawę z cukrem, by na pysk nie paść, klnę jak szewc, czekam na pełnoletność...
Polecane artykuły
Ogólna wada wzroku i słuchu oraz bezgłośne odwijanie batonika to tylko 2 z 10 rzeczy, które umiesz robić, gdy jesteś rodzicem.
Co prawda nie wysadziłam ciśnieniowego garnka, ale zaliczyłam inne równie spektakularne wpadki w kuchni.
20 komentarze
Nie każda z nas ma odwagę przyznać się do własnej słabości, wyczerpania oraz marzenia o lenistwie. Mówiąc o niechęci, krzyku, czy wulgaryzmach stawiamy się od razu w złym świetle, na tle matek idealistek. Niemożność bycia sobą powoduje frustrację szybką drogę ku depresji. Skoro ci to pomaga krzycz.
OdpowiedzUsuńAnna
Mi dojście do sfery bycia nieidealną matką zajęło hmm.. 3mc :D Wolę czuć się dobrze niż dostawać wściku dupska że mi się dziecko zapluło i co to kto nie powie... Jasne... Każda matka na pewno wstaje o 3 w nocy coby zrobić makijaż i dopasować szpilki do kiecki aby z samego rana z maluszkiem pod pachą pognać po gorące bułeczki na idealne rodzinne śniadanko ;)
OdpowiedzUsuńprzecież powszechnie wiadomo, że do idealnego śniadanka mamusia wyciśnie litr soku z pomarańczy oraz zapewniając piękna oprawę wspólnego posiłku upiecze francuskie rogaliki, by każdy mógł od rana cieszyć się ich świeżością ;)
UsuńJa mam jedno dziecko i na pewno nie jestem tą uśmiechniętą mamusią z reklamy
OdpowiedzUsuńoj przy jednym mi już puszczają nerwy :(
a nieuczesane włosy moje i dziecka to standard codzienny mimo że do przedszkola chodzi
zdrówka dla dzieciaczków i siły dla Ciebie
Uwielbiam Twojego bloga :-):-):-)
OdpowiedzUsuńU mnie tez choróbsko, padamy jedno za drugim...najpierw starszy - lekka infekcja gardła, po nim mała - tyle że ona tak nam daje w kość nocami ze na twarze z mężem padamy..po drodze ja nabawiłam sie niewyleczalnego przeziebienia że już chyba musze do lekarza.. Do tego nasz "specyficzny" pediatra straszący że na wiosnę będzie jeszcze gorzej - żeby mi tylko dowalić bo ośmieliłam sie starszego posłać do przedszkola a sama i tak z małą siedzę w domu ehh..:-( pozdrawiam i zycze dużo sił i zdrówka
na przekór wszystkiemu zaczęłam podawać malutkiej biostyminę, wiem, że przestanie dzięki niej chorować
Usuńrównież życzę dużo zdrówka
Nie wiem ile ma Twoja córcia - ja podawałam biostymine jak Adaś miał niecałe 4 lata na poprawe odpornosci i w sumie działało tylko ze po miesiacu kazała nam pediatra odstawić, zrobić przerwe i zmienić na Sambucol kids. Ale i tak tydzien temu sie lekko pochorowal chociaz w sumie to 3 m-ce spokoju bylo..
UsuńA jednak Bieszczady ja też się tam wybieram
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam!! U nas wszystkie Kropelki + tata przeziębieni, mi tak w krzyże wlazło że schylona chodzę, remont w czarnej dupie utknął bo mąż z gorączką leży, a nocne pobudki chłopaków przyprawiają mnie o białą gorączkę. Czekam z nadzieją że lepsze zaraz nadejdzie, bo mam już serdecznie dość i te Bieszczady wydają się jakby bliżej :D
OdpowiedzUsuńtrzymaj się :-)Dołanczam do ciebie też czekam na pełnoletniość:-)))
OdpowiedzUsuńjak nie urok to sraczka jak to mówią. spokojności i zdrówka
OdpowiedzUsuńcycki na to wszytko opadają, dzięki
UsuńZdrówka życzę, u nas też chorobowo... Ostatnio żeby wszyscy (tzn nasza czwórka) byli zdrowi jest rzadkością...
OdpowiedzUsuńOj, ale jako matka nieidealna mogę się podpisać pod tym hasłem o rozleniwianiu dupy. I o klnięciu pod nosem jak się ściera wylany sok (albo setny raz osikane panele....) Zdrówka życzę
OdpowiedzUsuńCamp Bieszczady :-) welcome to
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu nie jestem sama :) to kiedy uciekamy???
OdpowiedzUsuńszybko, zanim się zorientują ;)
UsuńO, to ja na szczęście nigdy się takimi bzdurami nie stresowałam. upieprzony blat w kuchni czy naczynia nie myte od kilku dni w zlewie nie spędzają mi snu z powiek :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, do wszystkiego trzeba mieć dystans. I to "kurwa" trza powiedzieć tak cicho, żeby maleństwo nie usłyszało, bo takie słowa wybitnie zapadają w pamięć :D
OdpowiedzUsuńIlez razy mrukne niekulturalne slowo pod nosem....ale to pomaga :)
OdpowiedzUsuń