Starsze dzieci domagały się czegoś, czego jeszcze nie znają, natomiast Mela na tyle urosła, że z nią można było również przeprowadzić fajny warsztat. Efekty naszej zabawy znajdziecie poniżej.
Dzięki empik i zabawkom Discoveria dzieciaki mogły lepiej poznać otaczający je świat. Zachwycone mikroskopem, oglądały każdy napotkany drobiazg, w ruch poszła kropla krwi (nikt specjalnie jej nie upuszczał-całkowity przypadek), łza, włosy, listki roślin z naszych parapetów, siano, które mamy dla szynszyli oraz kawałki tkanin. Mikroskop zagościł na stałe przy biurku, Gaba wciąż wynajduje rzeczy, których do tej pory nie mogła zobaczyć. Zestaw młodego fizyka zainteresował dziadka, Pomagał składać poszczególne elementy wagi, by dzieciaki mogły idealnie zważyć każdy przedmiot. Po otwarciu książki z doświadczeniami okazało się, że dwieście pięćdziesiąt dziewięć doświadczeń jest po angielsku. To jedyna wersja językowa. Tu nastąpiło rozczarowanie, gdyż zabawka znajduje się w polskim sklepie. Zestaw młodego chemika zrekompensował nam smuteczek. Adi z Gabą od razu przystąpili do pracy. W wyniku ich wspólnych wysiłków, odmierzaniu odpowiednich proporcji specyfików powstała... gipsowa babeczka.
Oczywiście to nie wszystko, z Mela robiłyśmy domową ciastolinę (przepisy poniżej)
Kiedy chora Mela siedziała w domu, a ciastolina dziwnym trafem "wyparowała" postanowiłyśmy same ją zrobić. Zabawa był już przy doborze składników oraz formie barwienia. Padło na brokatowe farby, nasza ciastolina błyszczy :)
WERSJA Z GOTOWANIEM
2 szklanki mąki
2 szklanki ciepłej wody
1 szklanka soli
2 łyżki oleju roślinnego ( nie za dużo bo następnego dnia wypłynie z ciastoliny)
1 łyżka kamienia winnego ( zamiast można użyć proszku do pieczenia)
2 kropelki olejku cytrynowego-dla zapachu
Wymieszałam składniki, gotowałam na wolnym ogniu, aż cisto zjednoczyło się. Po wystygnięciu ugniatałam do uzyskania jednolitej, gładkiej masy. Potem dodawałam barwinków (farb brokatowych)
Przechowuję ją w pojemniczkach po ciastolinie.
WERSJA BEZ GOTOWANIA
1/2 szklanki soli
1/2 szklanki wody
1 szklanka mąki
barwniki naturalne lub spożywcze
2 kropelki olejku cytrynowego-dla zapachu
Wymieszałam składniki, gotowałam na wolnym ogniu, aż cisto zjednoczyło się. Po wystygnięciu ugniatałam do uzyskania jednolitej, gładkiej masy. Potem dodawałam barwinków (farb brokatowych)
Przechowuję ją w pojemniczkach po ciastolinie.
WERSJA BEZ GOTOWANIA
1/2 szklanki soli
1/2 szklanki wody
1 szklanka mąki
barwniki naturalne lub spożywcze
2 kropelki olejku cytrynowego-dla zapachu
Kolejnym naszym doświadczeniem było zamknięcie kromki pieczywa z plastikowym pudełku w temperaturze pokojowej. Zaledwie po trzech dniach mieliśmy śliczny "kożuszek". dzieciaki już wiedzą dlaczego nie zostawiamy resztek kanapek w pudełkach śniadaniowych.
Następne doświadczenie podesłała nam pogoda i choć mieliśmy nadzieję na robienie baniek mydlanych na mrozie, to to, co dostaliśmy było równie spektakularne. oczywiście, Dzisiejszego poranka mieliśmy burzę. Nagle o okna zaczął dudnić grad. Nastała cisza, wyszło słońce, a naszym oczom ukazały się kuleczki leżące wszędzie wokoło, również na naszym parapecie. Mela po raz pierwszy widziała lodowe kuleczki, to nasunęło mi pomysł obserwacji, jak zmieniaj się w domu w wodę.
Dwa lata temu byliśmy w CNK-z góry przepraszam za jakość zdjęć
Latem odwiedziliśmy Farmę Iluzji
Zapraszam na pozostałe blogi
29 komentarze
Świetne doświadczenia. Jak widać, nie trzeba wiele, by zainteresować dziecko. Najbardziej chyba podoba nam się domowa ciastolina i zestaw małego chemika.
OdpowiedzUsuńW każdym wieku można zacząć robić doświadczenia ;)
UsuńMarzy mi sie mikroskop i lupa, musze zakupic dzieciakom bo widze, ze to swietna sprawa. Doswiadczenie z kanapka mnie rozwalilo hehe
OdpowiedzUsuńPokazówka, bo naprawdę ręce mi opadają, po weekendzie z nierozpakowanymi śniadaniówkami.
UsuńJak byłam dzieckiem to marzyłam o mikroskopie ;) Fajne doświadczenie, na pewno jak Polcia będzie większa to też się zainteresuje.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, jednak dzieci muszą do tego dorosnąć :) Gaba ma taka zajawkę, ze jak komuś spadłby łupież na ramie to pewnie zbadałby go ;)
UsuńCiekawe doświadczenia i jak widać wcale nie potrzeba dużych nakładów finansowych.
OdpowiedzUsuńMożna zrobić wiele doświadczeń za zero złotych, wystarczy chwilę pomyśleć i rozejrzeć się wokoło.
Usuńkilka pokoleń razem...wow:)
OdpowiedzUsuńTak to jest w dużej rodzinie, dziewczynki wciąż pieką cista z babcią lub majsterkują z dziadkiem :)
UsuńDzieciaki uwielbiaja takie atrakcje!
OdpowiedzUsuńMusimy znów wybrać się do CNK, dzieciaki były z nami dwa lata temu, teraz na pewno więcej skorzystają :)
UsuńSama pamiętam jak taki chleb z pleśnią szykowało się na biologię :-).
OdpowiedzUsuńfakt, a ponad 20lat temu na pleśń trzeba było czekać tydzień, dzisiejszy chleb w dwa dni obrasta
UsuńTeż musimy zaopatrzyć się w mikroskop :) Bogaty warsztat. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńPolecam, dzieci odkrywają nieznany świat pod mikroskopem :)
UsuńMyślę czy by Córci nie kupić na Gwiazdkę mikroskopu... Myślę, że to ciekawy prezent by był.
OdpowiedzUsuńA co do Waszych eksperymentów fajnie pokazałaś, że wiele zjawisk od tak nas otacza... Nie trzeba wielce kombinować ny pokazać coś Dziecku :-)
Czekam jeszcze na mróz, by pokazać dzieciakom zamarzające bańki mydlane :)
UsuńŚwietny warsztat (y) Doświadczenia proste, ale fajnie pokazują zjawiska wokół nas ;) ..i ten mikroskop - brawo!
OdpowiedzUsuńMikroskop strzał w dziesiątkę, Gaba ma słaby wzrok, dzięki mikroskopowi odnajduje się w rzeczywistości pod lupą, wie już że niektóre rzeczy wymagają powiększenia, by je dostrzec :)
Usuńświetny pomysł na organizację czasu dla dzieci
OdpowiedzUsuńpomysły na doświadczenia bardzo mi się podobają
a przepis na ciastolinę zapisuję
Domowa ciastolina wynikła z braku gotowej, czasem potrzeba zorganizowania czasu dziecku stwarza fajna okazję do kolejnej zabawy :)
UsuńRewelacja! Ukradnę pomysł na pewno! Idealne połączenie zabawy z nauką :) Lubię to! :P
OdpowiedzUsuńBierz wszystko, masz cała zimę zabawy przed sobą :)
UsuńTeż od jakiegoś czasu przymierzamy się do zrobienia ciastoliny. Która jest wersja jest lepsza, z gotowaniem czy bez?
OdpowiedzUsuńCóż za piękna pleśniowa istota :D Że też nie wpadłam na tak oczywisty eksperyment, dający tyle nauki i dreszczyku emocji ;)
OdpowiedzUsuńWidzę też, że i starsza część rodziny zaangażowana :)
Widzę dużo plusów posiadania starszych dzieci - nie dość, że denerwują człowieka z zupełnie innych powodów, niż młodsze, to jeszcze można sobie do domu kupić takie fajne rzeczy, jak mikroskop :)
OdpowiedzUsuńMały chemik z Adriana :D Świetny zestaw to i wszyscy zadowoleni!
OdpowiedzUsuńJak się ma w miarę dobry mikroskop, można sobie robić wysyp zarodników z grzybów znalezionych w lesie. Bawiliśmy się tak z Niemałżem całą jesień. Mamy końcówkę z kamerkę, która robi obraz jpg z tego co jest na mikroskopie. Obraz mniej więcej 3x gorszy niż w okularze, ale za to można wpis na blogu zrobić. link do wpisu Najciekawsze, że zarodniki różnych grzybów są różnej wielkości jak i koloru. Znaleźliśmy też podejrzane żółte kulki na kawałku rdzy. Do tej pory nie wiem, czy zarodniki, czy większe bakterie.
OdpowiedzUsuń