Nie należałam nigdy do strachliwych. Nie do szczególnie odważnych, ale nie całkowity tchórz. Obecnie to się zmieniło. Boje się. Boję się, jak cholera! Wszystkiego i o wszystko. Mój dom jest zagrożony, moje stopy również, o reszcie ciała nie wspomnę. Czuje się, jak ofiara przemocy w rodzinie. Całe uda w maleńkich siniaczkach, pozostała część nóg w fioletowych pręgach, ślady pogryzień na dłoniach i włosy powyrywane kępkami (pozostałe cebulki naruszone i przewiduję, iż w niedalekiej przyszłości zostanę po prostu łysa). Kolano regularnie wbite w żebra już nawet przestało mi przeszkadzać, do pewnego rodzaju bólu można się przyzwyczaić, jednak wyrywane rzęsy i próby wydłubania oczu mi nie odpowiadają.
Sprawcą dewastacji mnie samej jest najmłodsze z mego potomstwa, dziecię ponoć o anielskim uśmiechu (wszystkich głosicieli tej teorii zapraszam na 48 h sam na sam z maluszkiem). Meble również nie ostały się wstanie sprzed maluszka. Rogi ławy poogryzane, nogi również (może i sosnowe, może i z ikei, ale miało troszkę posłużyć), książki tekturowe, których zazwyczaj małe dzieci nie są w stanie zniszczyć- zjedzone, przetrawione.
Średnia na szczęście dba o wszystko i ma w stanie, w jakim było w dniu zakupu, gdyby nie młodsza zbiłabym majątek na sprzedaży zabawek po niej. Dba, ale nie w czasie choroby. W sumie nie niszczy własnego, a moje.Cztery dni w domu i chyba zabraknie mi styczniowej wypłaty do pokrycia strat. Szklana półka w łazience oraz wszystkie akcesoria łazienkowe (kubeczki, mydelniczki...) to tylko bilans dzisiejszego poranka, a dzień się jeszcze nie skończył. Wczorajsza przypadkowa zmiana koloru ścian, to wynik mieszania farb i źle dokręconego korka butelki. Ktoś może mi zarzucić, iż nie pozwalam dziecku wyrażania siebie, że nie znam się na sztuce nowoczesnej, ale po to mam zmywalne farby na ścianach, by w takich wypadkach je myć (co prawda od koloru pierwotnego odeszliśmy już jakieś 15 myć temu, ale nadal myjemy).
Oczywiście pomoc średniej przy młodszej jest nieoceniona. Malutka usypia sama, zdarza jej się przy prowadzić rozmowę z lalą przed zaśnięciem i w takich przypadkach po wyjściu z toalety orientuję się, że dziecię opuściło sypialnię.
- G, dlaczego mała jest poza sypialnią?
-obudziła się, gadała, to ją przyniosłam
Skutkiem tego jest oczywiście zaniechanie drzemek do końca dnia, takie drobne zachwianie porządku.
-G, czemu Melka płacze?
- bo wyrywa się, jak ją przewijam
?????
Kiedy zdążyłaś ją rozebrać do przewijania, skoro poszłam tylko okna w trzech pokojach pootwierać do wietrzenia? Drugie pytanie, jakim cudem G jest w stanie przewinąć siostrę w minutę, ubrać ją w rajstopki, gdy sama potrzebuje pomocy przy zakładaniu skarpet?
Człowiek demolka-określenie idealnie określające pierworodnego. Co weźmie w ręce należy spisać na straty. Jakieś 12 lat próbowałam ratować co nieco, ale odpuściłam. W jego rękach marker potrafi złożyć się jak źdźbło trawy, metalowy cyrkiel rozsypać się podczas używania na lekcji, plecak porwać w tydzień, a gitara złamać bez uderzenia. Magik. Imadło w paluszkach. Żelazka to jego konik. Jako, że chłopak prasuje, średnio co kilka miesięcy jestem zmuszona kupić nowe żelazko. Ich stan po pierwszym użyciu nie pozwala, na jakiekolwiek reklamacje.
Wracając do tematu: boję się.
Ruszyć czegokolwiek, spojrzeć na coś, lub spytać, któreś dziecko co dzisiaj...
Masz dzieci? Planujesz mieć? Polub.
22 komentarze
Chyba oddam swoje dzieci póki szkody małe są jeszcze
OdpowiedzUsuńrewelacyjny wpis...dziękuję ...
OdpowiedzUsuńMama nieocenionej trójeczki w bardzo różnym wieku :)
nie zazdroszczę :/ mój syn ma 8 lat i jest kochany i spokojny zawsze taki był od dziecka :) wiem wiem każda mama tak napisze.ale jak tak czytam wypowiedzi nie których mam to stwierdzam że to anioł,naciska na siostrę bo brata nie chce ale ja już sama nie wiem czy chce jeszcze jedno :/ kiedyś bardzo chciałam,ale z biegiem czasu wszystko się zmienia:(
OdpowiedzUsuńO tak. Mój jak nauczył się raczkować to od razu poczłapał do dębowej szafki i zostawił ślady swoich ząbków. Mamy teraz szafkę nadgryzioną zębem Staśka :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że mam jedyne dziecko ogryzające meble, nie czuje się już taka samotna ;)
UsuńNie martw się! Moi też na tym etapie :P Gryzą co popadnie zaczynając od stóp. A ich ostatnio ulubioną zabawą jest próba wyjęcia mamie zębów z paszczy. A mam (jeszcze) swoje ...
Usuńcałą czwórką mogli by tego dokonać...
Usuńoj u nas ściany też wołają o pomstę do nieba... zmywalnych nie mamy co prawda... i też czuję się jak ofiara przemocy w rodzinie i matka maltretowana - jak jedno zaczyna atakować to drugie w sekundzie do niego dołącza.
OdpowiedzUsuńzmasowany atak-znam to
UsuńO, u nas było gryzienie mebli przy okazji wychodzenia jedynek, na szczęście przeszło. Do gryzienia lepiej nadają się plastikowe pojemniki po jogurtach, skórzane buty, szczoteczka do zębów czy gumowa podkładka pod kubek tatusia ;)
OdpowiedzUsuńu nas oprócz mebli wszystko co do pyszczka trafi :( , zupełnie, jak szczeniak
UsuńOch Bożenka masz wesoło:-)Ale pocieszę cię,ze ja też tak mam,wczoraj mój 2,5 letni urwis połknoł kołko,zjada wszystko...dobrze,ze zauważyłam.. i zareagowałam odrazu...Mieliśmy tyle książeczek ładnych...wszystko zjedzone....pilnuje jak mogę,ale czasami chwila nie uwagi...i..o ...kółko połknięte:-)
OdpowiedzUsuńmały domowy survival :)
OdpowiedzUsuńNadszedł czas zmienić zasady ;)
Usuńmoja młodsza to też demolka, po niej już większość idzie na straty
OdpowiedzUsuństarsza na szczęście porządniejsza
Jak ktoś widzi nasza ławę, i mówię, ze to Mela zjadła, każdy patrzy na mnie, jak na kosmitkę nie wierząc, że dziecko mogło wygryźć takie ślady.
UsuńMoje włosy nie lubią dziecka :/
OdpowiedzUsuńWłosy, rzęsy, oczy, najdelikatniejsza skóra pod nimi... chyba całe moje ja nie lubi najmłodszej ;)
Usuńwiesz.. moją młodszą też nazywamy Demolką :p
OdpowiedzUsuńW sumie moja trójka razem to pewna zagłada ;)
OdpowiedzUsuńStrach się bać.
OdpowiedzUsuńMieć dzieci :)
OdpowiedzUsuńnieświadomość! ;)