Właśnie minęło dwa tygodnie od dnia, w którym wróciłam do cywilizacji, bez której jak się okazuje nie umiem już funkcjonować. Kiedy usłyszałam o miejscu, w którym prąd jest tylko w wyznaczonych godzinach, nie zaleca się używania suszarek, lokówek, prostownic, ładowania dużych
baterii, nie ma w pokojach tv. Ogarnęła mnie panika. Jak poradzę sobie w naturalnych warunkach bez wsparcia techniki? By nie wylądować na psychiatryku z paranoidalnym lękiem, zaopatrzyłam się w potężny powerbank, który jest w stanie ładować smartfon prze tydzień. Dla całkowitego połechtania zdrowia psychicznego dopakowałam jeszcze dwa mniejsze, kilka ładowarek samochodowych, latarki, świeczki, chusteczki nawilżone i najlepszy odganiacz lęków-domowe wino. ale o nim ciii. To niepoprawne mówić na głos, o tym, że stateczna matka zabiera alkohol na wyjazd bez dzieci.
Zanim dojechałam do Folwarku Toporzysko żałowałam, że po drodze zjadłam kilka kanapek. Droga wiła się serpentynami. Na szczęście mój osobisty mąż i kierowca zarazem, wie doskonale o mojej chorobie lokomocyjnej i jechał tak, by nie być zmuszonym do prania tapicerki. Kiedy nawigacja pokazała, że jesteśmy na miejscu wpadłam w panikę. To był środek lasu i ten pobyt nawet w najczarniejszej wersji opcji survivalu nie zakładał, aż takiego odludzia. Oczyma wyobraźni widziałam siebie zbierająca chrust na ognisko i szałas, łączącej swetry i spodnie węzłami na śpiwór. Miałam zamiar czuwać całą noc, kurczowo trzymając w rękach latarkę do jej ostatniego światełka.
Małżonek jednak jest jednak nieco większym realistą niż ja, zwyczajnie zawrócił i skręcił w najbliższe zabudowania. Tym samym trafił na miejsce.
Pomimo tego, że każda z uczestniczek przybywała z innego zakątka Polski to wszystkie zjechałyśmy się na czas. Dzięki temu Klaudia autorka bloga Niezłe ziółko, wiceprezes Fundacji 3-4 start oraz organizatorka spotkania w jednym, przywitała nas dokładnie według rozkładu i zaprezentowała sponsorów spotkania oraz jego główne cele. Bardzo chciała, żebyśmy się poznały, zwłaszcza te z nas, które widziały się po raz pierwszy. Miały w tym pomóc kości Story Cubes od Rebel. Znam tę grę od dawna, ale do zapoznania się jeszcze jej nie wykorzystywałam. Był śmiech, przełamanie pierwszych lodów i łzy. Czyli jak w domu. Na zakończenie poznaliśmy Anię i Krzysztofa z Fundacji Mapapasji którzy opowiedzieli nam czym są Questy. Uwielbiam gry terenowe, więc chłonęłam informacje jakie przekazywali. Tym bardziej, że czekała nas gra terenowa W Folwarku Toporzysko oraz kolejna w formie niespodzianki.
Razem z Anią Mama cukiereczki, wyruszyłyśmy rozwiązać hasło pierwszego questu. Ania jak na prawdziwego fana przygód przystało, mocno zaangażowała się w szukanie wskazówek. Ja, będąc sobą, szukałam zasięgu. Obwieszona ciężkim aparatem, uzbrojona w smartfon, powerbank, dwa rutery bez zasięgu, szalałam niczym na odwyku. Podążając za Anią traciłam rachubę czasu, zachłystując się widokiem. Mimo całego mojego roztargnienia, bujania w obłokach oraz szaleńczego pędu za cywilizacją trafiłyśmy do ostatniego punktu questu i zdobyłyśmy pieczątkę.
Zanim ochłonęłam, już siedziałam na koniu. Po raz pierwszy. Koń to duże zwierzę. Większe ode mnie. Mimo to na tym polu nie byłam sobą i nie wpadłam w panikę. Udało się zrobić dwa kółeczka i nie spaść. Koń w tym wszystkim również nie ucierpiał.
Kolejne punkty programu obfitowały w jeszcze większe emocje. Wiecie, że człowiek może przez 7 minut nic nie robić? Bez gapienia się w ekran smartfona czy monitor laptopa. Bez tv. Idealnie byłoby bez myślenia, ale nie każdy to potrafi. Człowiek pozostawiony sam sobie, z zamkniętymi oczami zaczyna dokopywać się do własnego wnętrza. Byłam już na podobnych warsztatach, te prowadziła psycholog Dominika Jarosz 8motiv przy użyciu Points of You. Grupowe terapie są cenną lekcją, i zawsze wywołują ogromne emocje. Jednak zawsze idę pod prąd i zamiast ułożyć historie swojego życia, dopisać do niej szczęśliwe zakończenia podsumowałam je komiksem. Ale wiecie, co w Toporzysku to w Toporzysku, więc ciii.... Zdradzić tylko mogę, że udało mi się uświadomić wspaniałej kobiecie, że ma prawo, a nawet obowiązek wobec siebie świadomie się nagradzać. To zainspirowało mnie do niesienia tego kaganka oświaty innym kobietom Sprawdź "Masz prawo świadomie się nagradzać"
Wieczór, którzy zaczął się od mini spa z maseczkami, przerodził się w babskie pogaduchy do białego rana. Nie zabrakło też gitary i śpiewów. Oczywiście oszczędziłam swoim popisów wokalnych, by koni nie spłoszyć. Pomimo tego, że zdecydowana większość z nas przywitała świt, to stawienie się punktualnie na śniadanie nie stanowiło dla nikogo problemu. Dla mnie to był drugi dzień detoksu od cywilizacji z dostępem do internetu. Rześkie jak poranek wkroczyłyśmy w kolejne punkty programu. Warsztat fotograficzny prowadzony przez Dwie fotografki oraz energetycznie pozytywna Ania Nieidealnaanna, co zwiastowało świetny początek dnia. W tym miejscu muszę podkreślić, że uwielbiam słuchać ludzi z pasją, którzy walczą o swoje cele i realizują je bez trupów po drodze. Szacun dziewczyny.
Przypominam, że mamy październik. Pogoda okazała się bardzo łaskawa, więc chcąc z niej jak najwięcej skorzystać, pojechaliśmy poznawać okolicę uczestnicząc w kolejnym queście. Musiałyśmy wglądać, jak Japończycy zwiedzający Warszawę w latach 80-90. Każda z aparatem w ręku, co chwilę strzelająca foty, część z nas ogłupiała odzyskaniem zasięgu od razu nagrywała instatory. Moją relację znajdziecie w wyróżnionych w folderze Folwark Toporzysko TUTAJ
Oczywiście blogerki nie są do końca normalne, kiedy fotograf mówi zachowujcie się naturalnie na grupowej force, to wyglądamy właśnie tak.
Przypominam, że mamy październik. Pogoda okazała się bardzo łaskawa, więc chcąc z niej jak najwięcej skorzystać, pojechaliśmy poznawać okolicę uczestnicząc w kolejnym queście. Musiałyśmy wglądać, jak Japończycy zwiedzający Warszawę w latach 80-90. Każda z aparatem w ręku, co chwilę strzelająca foty, część z nas ogłupiała odzyskaniem zasięgu od razu nagrywała instatory. Moją relację znajdziecie w wyróżnionych w folderze Folwark Toporzysko TUTAJ
Oczywiście blogerki nie są do końca normalne, kiedy fotograf mówi zachowujcie się naturalnie na grupowej force, to wyglądamy właśnie tak.
Organizatorzy akcji :
Partner Strategiczny :
Partnerzy merytoryczni :
Prelekcja – Anna Chomiak z bloga Nieidealnaanna
Warsztaty fotograficzne 2fotografki.pl
Słodki poczęstunek :
Partnerzy kluczowi :
Z miłości do natury Plantwear
Z miłości do słodkości Choccolisimo
Z miłości do podróży MapkaZdrapka
Z miłości do książek Taniaksiążka.pl
Z miłości do gier planszowych Rebel.pl
Z miłości do klocków i kreatywnej zabawy KlockiBlocki
Z miłości do dzieci i kart Fabryka Kart Trefl Joker Line
Z miłości do mussli i pełnych zbóż MIXit.pl
Akcję wspierali :
Partnerzy honorowi wspierający licytację charytatywne:
Plakat: Utalentowana Ania Rysunki Anny L
Fotoreportaż : Team2fotografki.pl
Film z drona: Marcin Jędral z MJDron
W TRAKCIE REALIZACJI, LINK DO RELACJI Z LOTU PTAKA ZOSTANIE DOŁĄCZONY PO ZMONTOWANIU
6 komentarze
O, proszę, jakie inspirujące wydarzenie. Oby więcej takich! Fajna fotorelacja. :)
OdpowiedzUsuńMiejsce,w którym można się wyciszyć i złapać kontakt z naturą, w najlepszym towarzystwie, to zawsze świetna sprawa <3
UsuńTo musiała być świetna zabawa, zwłaszcza w Waszym towarzystwie :) Wciaz mam w pamięci naszą grę terenową na Mazurach :)
OdpowiedzUsuńTo była świetna zabawa i ciekawe doświadczenie. Okazało się, że gry terenowe mogą mieć różne oblicza.
UsuńWidzę kilka znajomych buziek. Fajna przygoda!
OdpowiedzUsuńKilka znajomych i kilka nowych, takie spotkania to fajna przygoda.
Usuń