zdj. źródło dobra rada
Wszystko mam na środku. Zamiast grzecznie leżeć w pudełkach, na półkach, w schowkach, leży na wierzchu. Nie jest to bynajmniej spowodowane lenistwem, czy niechęcią do chowania, wręcz przeciwnie.
Marzę o tym, żeby móc to schować, ułożyć, uporządkować. Ale się boję. Ogarnia mnie wręcz przerażenie, gdy pomyślę choćby o schowaniu czegokolwiek.
Nie jest to spowodowane urojonymi stanami mojego umysłu. Boję się, bo wiem co się stanie, jak schowam (żadna wróżką też nie jestem-nie przewiduję przyszłości). Po prostu tak się zdarza, zawsze.
Stoi cała jesień, zimę, wiosnę nebulizer, gdy tylko wyjmę pudełko, żeby go schować od razu pojawia się choroba, wyciągam znów.
Spraj nawilżający do gardła ma stała już miejsce na mikrofali. Po schowaniu do szafki dzieci narzekają na ból gardła, albo pojawia się "szczekający" kaszel.
Chusteczki-te są podstępne, Kiedy odstawię je na bok (stałe ich miejsce między kwiatami na parapecie się nagle zrobiło) zaraz komuś cieknie z nosa.
Ilekroć schowam termentiol mała ma odparzoną pupę.
Nawet termometr leży na komodzie, bo jeśli przyjdzie mi do głowy schować go do szuflady....
Boję się sprzątać. Moje stany lękowe nasilają się w okresie jesienno-zimowym. Wiosną już tak jestem do tego widoku przyzwyczajona, że nawet nie myślę o porządkach.
Nikomu nie mówię głośno, że mam zdrowe któreś dziecko, gdy tylko wypowiem to magiczne słowo od razu choruje któreś. Czy tylko ja jestem matką zabobonną i strachliwą? Boicie się?
14 komentarze
Mam tak z aspiratorem KATAREK. Za każdym razem, jak schowam go z półki do pudełka i włożę do "apteczki" pod łóżkiem- Kuba dostaje kataru! :(
OdpowiedzUsuńTo samo z syropem na kaszel, jak stoi na wierzchu jest ok, po schowaniu do szafki zaraz dzieci kaszlą. /Mariola
OdpowiedzUsuńTo nie strach, to jakaś złośliwość losu. Ile razy schowam chusteczki, buty, kurtki dzieciska kichają, smarkają lub gorzej...
OdpowiedzUsuńz kurtkami to mam tak: jak tylko wyniosę zimowe do piwnicy zaraz spadnie śnieg i na tydzień znów wracają, jak nie wyniosę w kwietniu to wiszą do połowy czerwca nieużywane ;)
UsuńOooo taaaaak! Cokolwiek się schowa, nagle jest to potrzebne.
OdpowiedzUsuńPrzed świętami leki wszelkie pochowałam co na barku stały.
W pierwszy dzień świąt nagle cała młodsza trójka kataru dostała ... Nosz #$%#@$$%!!!!!
chyba stworzymy nowe przesądy-matek
UsuńTo ja chyba też tak mam... Jak na razie wystawka lekowa skutecznie odstrasza choróbsko. Ciągle mam w głowie wizję Steff w szpitalu i jak na razie równie skutecznie działa jak plucie przez lewe ramię ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie mam tak samo :-)
OdpowiedzUsuńZ jednym dzieckiem łatwiej, na dodatek mało chorującym. Nawet nie kupiłam nebulizatora, co do termometru, to nawet nie wiem czy jeszcze działa. Za to chusteczki zawsze na wierzchu ze względu na ataki mego kataru siennego ;)
OdpowiedzUsuńna swoim szlaku rowerowym powinnaś zaznaczyć moja wieś
UsuńCoś w tym jest,bo ja mam tak samo jak ty:-)
OdpowiedzUsuńTo ja wręcz odwrotnie. Po skończonym choróbsku demonstracyjnie chowam wszystkie lekarstwa - takie dawanie znać wszelkim zarazom - tu się już chorowało, do sąsiada zapraszam :)
OdpowiedzUsuńciekawe podejście :)
UsuńW sumie to nigdy tak na to nie patrzyłam, może faktycznie coś w tym jest.
OdpowiedzUsuń