Zdarza mi się , jak to miało miejsce wczoraj w mojej wsi głębokiej wyjechać do miasta. Oczywiście w pierwszych pięciu minutach planu wyjazdu pojawia się problem: fotelik samochodowy pojechał wraz z tatuniem. Ponad godzinne próby szukania wśród znajomych kończą się porażką (każdy akurat ma wyjazd z dzieckiem). Zostaje pociąg. W sumie nie jest źle-komfort jazdy zapewniony.
Nie dziwi mnie fakt, iż wszyscy faceci na stacji wsiadają nagle do przedziału obok, a tylko filigranowa starsza kobieta podbiega by pomóc zapakować mi wózek z Melką do przedziału. W przedziale każdy do dziecięcia mego się uśmiecha, przy wysiadaniu znów mogę liczyć tylko na pomoc kobiety.
Zostaje tylko przeniesienie wózka (wzięłam dla komfortu Melki ten większy) przez toru i podprowadzenie go pod górkę. Luz. Biorę 15kg wózek, w środku 12kg Mela. Niosę go przez tory (kto zna Piaseczno wie, jak wygląda wyjście z peronu-albo schody, albo tory). Tuż za mną czeka na to samo przejście mężczyzna z rowerem. Pełen luz. Przecież powszechnie wiadomo, że matki miewają nadludzką siłę. Plącze się w tej mojej spódnicy do ziemi, ale niosę wózek. Po przedarciu się przez tory (na wcześniej wspomnianych CHOLERNYCH schodach nie ma podjazdu) natrafiam na małe jeziorko, kamienie i błoto. Luz. Szarpię wózkiem, podjeżdżam, cofam, szarpię. Facet za mną ziewa. Dałam radę.
Mknę do przychodni przy szpitalnej (co za idiota nazywa sąsiednią ulicę Szpitalna, a tą przy szpitalu Mickiewicza?). Ulica ta jest dziełem genialnego artysty. Chodnik ma 40cm szerokości, a w miejscach szerszych rośnie na środku drzewo (?). Po drugiej stronie, chodnik jest tylko miejscami, reszta to drzewa i trawniki. Gdy już mam kawałek szerszego chodnika tak, że jest szansa jechać tam z wózkiem stoi na nim auto... Luz, pójdę z dzieckiem ulicą.
Kolejnym miejscem projektowanym w pijanym zwidzie jest jest chodnik i ścieżka rowerowa od Okulickiego do Decathlona (no co? rower muszę kupić, nawet dwa, bo jeden mi ukradli latem). Idę sobie spokojnie (pozdrowienia dla okolicznych degustatorów trunków na świeżym powietrzu) i pół wózka tonie mi w niepozornie wyglądających kałużach. przejście pod wiaduktem było również pouczającym doświadczeniem.
Wózek grzęz w błocie, kałuża wlewała mi się do kosza, podjeżdżam, cofam, szarpię, podjeżdżam... Zniecierpliwiony facet patrzy ponaglająco. Luz. Dałam radę.
Pakowanie wózka do auta to również ciekawe przeżycie. Dziecko w foteliku, a my z małżonem 20 min myślimy, jak złożyć wózek (składaliśmy go raz-wioząc do domu-na wyjazdy używamy małej spacerówki). Całą sytuację obserwuje zniecierpliwiony facet, który mając hektar parkingu czeka cały ten czas na miejsce, które planujemy opuścić. Dopiero, gdy ręką pokazuje mu resztę parkingu doznaje olśnienia i odjeżdża.
Małżon pojechał, a mnie czeka rozłożenie wózka by pójść z dzieckiem na spacer. Życzcie mi powodzenia, bo na facetów na pewno nie będę mogła liczyć.
22 komentarze
O ludzie, masakra.
OdpowiedzUsuńkochana a nie pomyslałas że troche techniki w kierunku obsługi dziecka i facet sie gubi? ale znam to kazdy zaglada jaka sliczna niunia a za chwile udaje że nie widzi iz niunie trzeba z wózkiem podnieśc,przesunąc -poprostu pomóc matce:) no ale Matka da rade - a na koniec i z armaty wystrzeli
OdpowiedzUsuńnawet czasem popuści, coś szpetnego pod nosem w kierunku jakże pomocnych spojrzeń ;)
Usuńach facet to istota podrzędna niestety a warunki w miastach(i nie tylko) masakra ty matka w pełni sił jeszcze jakos sobie dasz rade a taki człowiek niepełnosprawny porażka jakaś
OdpowiedzUsuńo walkach z zastawionymi podjazdami (rowery poprzypinane do barierki pomimo miejsca wyznaczonego specjalnie na rowery) pisałam w zeszłym roku (moja wojna wózkowa), właśnie z naciskiem, że matka z dzieckiem jeszcze jakoś sobie da radę, ale osoba niepełnosprawna już nie
UsuńMęska pomoc,jak zawsze zbawienna ;) /Mariola
OdpowiedzUsuńkochana w tych czasach na męża co poniektóre nie mają co liczyć. a ty o innych facetów pytasz. Wyginęli, albo jakieś nędzne resztki zostały :(
OdpowiedzUsuńZnaczy los ich okrutny, jak mamuty dopadł?
UsuńChciałoby się zaśpiewać z panią Danuta Rinn "...gdzie ci mężczyźni....gdzie te chłopy?"...
"facet to świnia..."- zaintonuje w temacie /Mariola
UsuńKochana nie tylko Piaseczno nie jest przyjazne matce z dzieckiem. Sklep z ubraniami czy czymkolwiek ma kilka schodów a jeśli już jakimś cudem nie ma to jest tak wąsko że wózek się nie mieści. Ha, czasem na sklepie jest naklejka z przekreślonym psem, jedzeniem i wózkiem. O wyprawie z osobą niepełnosprawną to książki można pisać..... Kiedyś opiszę wyprawę z miasta do dużego miasta.... Pozdrawiam Magdalena
OdpowiedzUsuńz zakazem wprowadzania wózków z dziećmi do sklepu spotkałam się w grójcu, w sklepie z rzeczami dla ....dzieci, więcej tam nie poszłam
UsuńW Bytomiu sklep z zakazem splajtował, ale ogólnie miasto to dżungla Magdalena
OdpowiedzUsuńTen w Grójcu jakimś niebywałym cudem się utrzymuje od lat.
Usuńchyba każde miasto ma kilka takich "udogodnień" dla matki z dzieckiem i wozkiem u nas często miałąm problem by gdzieś wjechać a jak juz jechała ze mną szwagierka z wózkiem bliźniaczym to mężczyźni spieprzali w podwójnym tempie by przypadkiem się bliźniactwem nie zarazić maskra jakaś no ale cóż faceci to niższy gatunek
OdpowiedzUsuńZ bliźniaczym wózkiem to mam jazdę na wsi, kretyni-kierowcy uważają, że mi łatwiej zjechać podwójną karetą (a zajmuję na ulicy tyle miejsca co auto) niż jechać chodnikiem, moda u nas we wsi na parkowanie na chodniku (całym autem)
UsuńJa się w takich sytuacjach w ogóle nie cyrtolę, rozglądam się który facet wygląda najbardziej frajersko i konkretnie nie na zasadzie "niech mi ktoś pomoże", ale z usmiechem i miło zagaduję, że mam nienażarte dziecko i potrzebuję PANA pomocy. Z naciskiem na "właśnie pana". Jeszcze mi się nie zdarzyło, by mi facet nie pomógł. Faceci są prości i od wykonywania prostych poleceń. :)
OdpowiedzUsuńO ja głupia-nieświadoma lat ponad 30!, że mi to do głowy wcześniej nie przyszło, dzięki, od tej pory odławiam potencjalnych chętnych do pomocy :)
Usuńa ja Piaseczno darze ogromnym sentymentem jako moje rodzinne miasto i chyba nie umiem spojrzec na nie obiektywnie :) dla mnie zawsze bedzie wyjatkowe, nie wazne jakie ma chodniki :)
OdpowiedzUsuńPiaseczno mama miejsca bardzo sympatyczne, fontanny podświetlane, skatepark, duży plac zabaw przy szkolnej..., ale jak widać ma też kilka wad.
UsuńCiężko teraz liczyć na facetów. Zwłaszcza cudzych :)
OdpowiedzUsuńJak już dziewczyny wspomniały wyżej,niektóre nie mogą liczyć nawet na własnych...
UsuńNie rozumiem ludzi którzy KAŻĄ się domyślać że potrzebna im jest pomoc. Ludzie mają różne sprawy - zdarzało mi się orientować po fakcie że ktoś potrzebował pomocy bo zamyślona ograniczałam się do podstawowych obserwacji czy przypadkiem nie spada na mnie asteroida, nic poza tym nie widziałam. Zresztą dzisiaj ludzie są tacy dziwni że jak zaproponujesz pomoc to jeszcze gotowi oskarżyć o chęć kradzieży czy napaść (zdarzyło mi się, zdarzyło i to nie raz...)
OdpowiedzUsuńJa jak potrzebuję pomocy to o nią proszę i - zaznaczam - nie zdarzyło mi się by ktoś mi odmówił. A nie wyglądam zbyt seksownie, zbyt ponętnie - ot taka mała grubiutka mamuśka często w pogniecionych spodniach, luźnej koszuli i podstawowym makijażu. I podadzą coś co leży wyżej w sklepie do czego nie sięgam (wspomniałam że mała? 150cm - świat nie jest przystosowany dla tak małych ludzi ;) ), i wózek ponieśli, i pomagali mi wpakować zakupy do wózka i nawet wbrew pozorom nie zauważyłam by coś burknęli pod nosem czy też patrzyli się zniecierpliwieni. Chcesz być dumna - to sobie noś swój ciężar. Chcesz poczuć że ludzie nie są obojętni - nie bądź obojętna wobec nich (często przy takiej pomocy można ciekawą rozmowę nawiązać i poznać ciekawe historie). To nie jest tak że faceci cofnęli się w rozwoju do etapu tępych neandertalczyków - to my zgubiłyśmy język i przez te wspaniałe równouprawnienie teraz uważamy że wszystko nam się należy.