Znasz to uczucie, kiedy widzisz upragnioną niespodziankę, wyjeżdżasz na urlop lub na horyzoncie majaczy wolny weekend? Witasz się z gąską, a tu dupa. Z niespodzianki nici, pogoda nie dopisała, a wolny weekend zmienił się w nadrabianie zaległych zleceń. Albo gorzej. Budzisz się o poranku, po imprezie życia. Kac morderca próbuje cię dobić. Cykanie zegara rozsadza ci czachę. Latająca mucha zbyt głośno bzyczy. Nagle twoje egzystencjonalne rozważania przerywa wiertarka udarowa. 8.00 sąsiad zaczął remont. Równolegle odbywa się równanie trawy kosa spalinową. Siedzisz w kącie, złorzecząc na los. A miało być tak pięknie. W chwili przebłysku jasnej myśli spytasz zapewne, co to ma wspólnego z rodzicielstwem? Bardzo dużo, a jednocześnie nic.
Zwykłe porównanie. Chciałam pokazać, jak czuje się zbity pies. Cieszyłeś się na coś, zaplanowałeś i lipa. Plany się posypały. Ty, chociaż możesz zakląć szpetnie pod nosem. A dziecko? Wiesz, co czuje rozczarowane dziecko? Jakie emocje nim targają? Zastanawiasz się zapewne, czym dziecko może się rozczarować. Otóż wieloma rzeczami, a zwłaszcza tobą. Jeśli jesteś TYM typem rodzica, to wiedz, że wkurzasz mnie niemiłosiernie. Zaczynasz się zastanawiać, o jaki typ mi chodzi? Mowa o tym najbardziej wkurwiającym.
Najpierw rodzic naraja dziecku przyjemność. Dajmy na to plac zabaw. Ale nie byle jaki. Jest to coś w rodzaju Farmy Iluzji, Magicznych ogrodów, Energylandii, Dino Park itp. cały tydzień bredzisz dziecko, jak to będzie wspaniale, jakie czekają je atrakcje i jak będzie się świetnie bawić. Jadąc do parku rozrywki, dziecko zaczyna "nosić". Emocje biorą górę, a zniecierpliwienie ciągnąca się podróżą nie pomaga. Zwracasz mu uwagę, sztorcujesz. Na parkingu urządzasz pierwszy cyrk: „Nie biegaj, nie krzycz, nie, nie nie...". Po odejściu od kasy zaczynasz repertuar niedopieszczonej starej dewoty „Za drogo, za daleko, nie pędź itd.". Dziecko znalazło się w raju, a ty robisz wszystko, żeby miało zepsuty dzień. "Nie wejdziesz tam. Zostaw, to niebezpieczne. albo się słuchasz, albo wracamy do Domu". No żesz kurwa mać! Czy ty się słyszysz? Najpierw narajasz dziecku imprezę życia, a potem napierdalasz po uczuciach, jak sąsiad wiertarą? Pomyślałeś przez moment, co to dziecko czuje? Jaką zadrę ma w maleńkim serduszku? Widzi roześmiane dzieciaki i ich rodziców oraz twoją wykrzywiona we wkurwie twarz.
Zanim zabierzesz dziecko do jakiegokolwiek parku rozrywki, weź sobie czopek na rozluźnienie dupy i zachowuj się, jakby uwierało cię zatwardzenie. Mimo tego, że lato dopiero się zaczyna, znów spotykam takich, jak ty. Robiących wszystko, by zepsuć dziecku chwilę radości. Naprawdę tak ciężko było sprawdzić w necie, czy wszystkie atrakcje są w cenie biletu? Tak ciężko jest powstrzymać się przed uszczypliwościami? Boli cię radość i zabawa? Nie rozumiem cię. Działasz mi na nerwy. Najgorsze jest to, że jesteś prawdopodobnie taki sam, jak twoi rodzice dla ciebie... Smutne.
Musiałam. Ulało mi się.
50 komentarze
Swietny i w sam punkt wpis. Dobrze powiedziane a to wlasnie dopiero poczatek sezonu :D
OdpowiedzUsuńSerio nóż mi się otwiera w kieszeni, jak słyszę ludzi, którzy własne frustracje przelewają na dziecko i zabiją w nim radość.
UsuńGenialny wpis!
OdpowiedzUsuńNiestety z życia wzięty. Na bycie rodzicem powinny być jakieś dokumenty potwierdzające zdolności.
UsuńBardzo dobrze powiedziane. Niestety smutne jest to, że to się dzieje tak często :( A dzieciaki cierpią.
OdpowiedzUsuńSmutne, straszne i na każdym kroku spotykane :(
UsuńCzopek na ból dupy czasem by się przydał. Czasem mam podobnie że zamiast cieszyć się z wyjazdu nie mogę się wyluzować. Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńWyluzowanie daje spokój. Zarówno wewnętrzny, jak i ten dla otoczenia. Trzymam kciuki za luz.
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Niestety coraz więcej takich rodziców można spotkać.
OdpowiedzUsuńNa placach zabaw, w kulkach, w parkach rozrywki, w wesołym miasteczku. Smutne, że frustracja wyładowywana jest na najbardziej bezbronnych.
UsuńPrzeginasz z tymi tekstami ale rozumiem o co ci chodzi mysle że to zależy od rodzica i dziecka od wieku pociechy. U nas zawsze przed planowanym wyjazdem ustalamy zasady zachowania staram się jedzic w tygodniu by nie czekać tyle w kolejkach.
OdpowiedzUsuńW okresie wakacyjnym w tygodniu też bywa tłoczno ;)
Usuńi warto to pisać, rodzice czasem nie kumają, że dzieci też są ludźmi. Mają oczekiwania i na coś czekają...
OdpowiedzUsuńKurcze, ale jakie oczekiwania? Tego, że dziecko wśród miliona atrakcji będzie ułożone i opanowane?
UsuńSwoich dzieci jeszcze nie mam, ale razem z narzeczonym mamy wiele dzieciaków w rodzinie. zawsze kiedy akurat któreś jest z nami na wyjeździe,wycieczce czy cokolwiek naprawdę staram się znaleźć jak najwięcej atrakcji. No kurczę..skoro już decydujemy się gdzieś pojechać,coś zobaczyć po co marudzić co do ceny (wszędzie jest drogo,wyjazdy są drogie) lub stwierdzać,że to jest złe czy tamto nie dobre. Trzeba z wyjazdu skorzystać!:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie rozumiem rodziców narzekających na to,z e drogo, a za chwile ci sami rodzice kupują skrzynkę piwa w biedrz. I nie są ludzie z marginesu. Ot, Polak na urlopie:(
UsuńJak słyszę w parku tekst mamuni - laluni do dziecka " Nie biegaj bo się spocisz, nie wchodź tam, bo się ubrudzisz" to zastanawiam się po jaka cholerę przychodziła z dzieckiem do parku. To nie wystawa, ani rewia mody, żeby dzieciaczek nie mógł się spokojnie pobawić ( a przy tym pobrudzić ).
OdpowiedzUsuńNa te sowa mnie też, aż otrzepuje.
UsuńTo zdania standard niestety :P albo jeszcze "nie biegaj bo sie przewrocisz" 😂 po to jest się dzieckiem żeby się ubrudzic, przewrócić i przede wszystkim ZMĘCZYĆ!
UsuńOgraniczani mali starzy :(
UsuńTi teraz pomyśl, że rodzic może mówić to dla dobra dziecka. Mój syn ma astmę, w tym momencie dobrze zaleczoną ale gdy miał dwa lata to milion razy musiałam prosić żeby nie biegał. Polecam nie oceniać
UsuńTu nie chodzi o wszytskich, jak leci. Ale bardziej o rodziców, którszy pdokreślają, że jak dziecko biega i sie bawi to sie przy tym może spocić i pobrudzić. Ibaczej brzmi "kochanie, wiesz, że nie powinienieś biegać", a inaczej "Nie biegaj, bo się przewrócisz i pobrudzisz".
UsuńTeż mnie to wkurza, rodzice często nie zauważają że mają kołek w dupie.
OdpowiedzUsuńSpina z dnia codziennego, przenosi się na nieumiejętność wypoczynku. Bardzo smutne.
UsuńHehe, i dobrze że Ci się ulalo! U nas jeszcze nie ten etap, ale nie będę taka wkurwiajaca matka ;)
OdpowiedzUsuńWarto czerpać dobre wzorce, by potem iść droga rozsądku.
UsuńJa nie rozumiem nie tylko nadopiekuńczych rodziców ale też takich co mają totalnie w dupie to, co robią ich dzieci. Smutno mi widząc takiego rodzica rozwallonego na lawce z telefonem i nie zwracającym uwagi na dzieciaka. Przesadzanie w żadnym kierunku nie jest dobre. Fajnie jest spędzic czas z dzieckiem na luzie, w radosnej atmosferze i nie psuć ani sobie ani innym humoru
OdpowiedzUsuńDziecku trzeba dać też swobodę, bo prowadzone za rękę i bez przerwy dostymulowywane nie umie samo się niczym zająć. W tym kierunku tez nie należy przesadzać. Skrajność, wywalone na to, co dzieciak robi też nie jest fajna. Zdrowy rozsądek przede wszystkim i więcej luzu.
UsuńDokladnie się z Toba zgadzam
Usuń<3
UsuńBardzo dobry tekst, który powinien przeczytać każdy rodzic!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że z życia wzięty. Ja to kiedyś słyszałam takie porównanie : "zastanów się zanim nakrzyczysz na dziecko, pomyśl czy za ten sam wyczyn nakrzyczałabyś na partnera, albo mamę - to tylko dziecko i całkowicie bezbronne "
OdpowiedzUsuńProblem w rodzicach jest taki, że dzieci nie traktują, jak ludzi. Z dorosłym należy sie liczyć, dziecko, to dziecko :(
UsuńW punkt!
OdpowiedzUsuńDobrze, że postawiłaś na porównanie. Że jak sobie człowiek pomyśli o tym, jak się czuje, gdy walą się jego plany lub ktoś je psuje, to od razu inaczej jest w stanie spojrzeć na tego malucha, którego rozsadzają emocje. Wielu rodzicom pewnie wydaje się, że rozczarowane dziecko pomiączy i zapomni, a to niestety prędzej czy później na tym rodzicu się odbije.
OdpowiedzUsuńPorównania są dobrze przyswajalne. Zwłaszcza, gdy dorosły widzi tylko czubek własnego nosa, a dziecka nie traktuje, jak człowieka. Bo to tylko dziecko.
UsuńBrawo! Dobrze napisane!
OdpowiedzUsuń"Zanim zabierzesz dziecko do jakiegokolwiek parku rozrywki, weź sobie czopek na rozluźnienie dupy i zachowuj się, jakby uwierało cię zatwardzenie." - genialnie ujęte! Nawet nie wiedziałam, że mnie też takie osoby wkurzają, dopóki nie przeczytałam Twojego wpisu. Masz 100% rację.
OdpowiedzUsuńFakt, takich rodziców jest cała masa. Albo takich, którzy nie rozumieją, że dziecko może być zmęczone albo wręcz odwrotnie, rozpiera je energia i musi coś z nią zrobić... I wrzeszczą po tych dzieciach, zamiast jakoś zareagować...
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo jest jazdą bez trzymanki. Przez cały okres jego trwania. Łatwo się to obserwuje u kogoś, zaś u siebie jest niewidzialne. Nikt nie jest idealny. I to nawet boli w pewien sposób sama taka obserwacja... ale co możemy zrobić..
OdpowiedzUsuńNawet nie chcąc obserwować to rzuca się zwyczajnie w oczy i uszy.
UsuńNie wiem, czy to normalne, ale bardzo wiele pamiętam ze swojego dzieciństwa. Takiego wczesnego. Pamiętam co czułam w pewnych sytuacjach i teraz jestem w stanie przewidzieć, co mogą czuć moje córki w sytuacjach podobnych, do tych z mojego dzieciństwa. Poza tym ufam im i okazuję im to zaufanie. Wiem, ze w takim miejscu jak Farma Iluzji będą potrafiły się odnaleźć. Wiem, że muszę mieć je w zasięgu wzroku, ale nie muszę pilnować, by nie przeszkadzały w zabawie innym dzieciom i świadomie nie narażały się na jakieś niebezpieczeństwo. Nie wszyscy rodzice mają jednak to szczęście i niektórym dzieciaczkom chyba po prostu nie da się ufać. Sama znam kilku takich chłopców. Stąd chyba ten ból dupy, o którym piszesz :)
OdpowiedzUsuńMożliwe. Jednak spotykam wciąż rodziców, któzy jednak swoje frustracje okazują tak otwarcie, że miedzy wierszami słychać, że mają problem z tym, że dziecko ma frajdę,a oni nie leżą w cieniu na hamaku.
UsuńRodzice potrafią odebrać rodzicom całą przyjemność z zabawy. Sama staram się nie ograniczać swojej córki, ale też dbać "z ukrycia" o jej bezpieczeństwo i dobre relacje z innymi dziećmi.
OdpowiedzUsuńMasz absolutną rację ! Dlatego takie większe wyjazdy najlepiej planować - żeby wiedzieć czego się spodziewać i nie mieć powodów do narzekań. A jak nawet jedziemy na spontan - to tylko wtedy, kiedy wszyscy mamy ochotę i jesteśmy w dobrych humorach. Inaczej czasami lepiej odpuścić, żeby nie dochodziło właśnie do takich scen, przez które dziecko cierpi.
OdpowiedzUsuńJestem za! Moja córka jest na etapie pozawania piękna jakim jest samodzielne stanie i chodzenie, trawa, "grawitacja". Jest umorusana codziennie. Ale mam pralkę i szczęśliwe dziecko:)
OdpowiedzUsuńTo normalne, że dziecko dostaje bzika w takich miejscach. Trzeba wrzucić na luz, bo inaczej zabawa zamieni się w koszmar. :-)
OdpowiedzUsuńSMUTNY TO JEST TEN BLOG. Matka 3 dzieci a co artykuł to marudzenie ocenianie wyciąganie wniosków z dna. KREACJA PSYCHOLOGA poprawnego życia które sama stosuje i tylko jej punkt jest poprawny. OTÓŻ DROGA PANI. Również jestem ojcem 3 dzieci i biorę w ich życiu czynny udział. CIĄGLE zmeczenie które na koniec dnia pozwala łatwiej zasnąć. Brak czasu na głupoty i ocenę innych. Ktoś kto ma na to czas musi chyba się nudzić lub być nieszczęśliwym. Nie mówiąc o zaniedbywaniu dzieci. Więcej radości optymizmu i żartu bo od matki 3 dzieci nie oczekuję się takiego biadolenia. Ja widzę nadal kolory nie tylko czerń i biel. Pozdrawiam Ojciec 3 dzieci
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie czytasz opisu, zanim zostawisz komentarz. Luz, dystans i poczucie humoru-polecam.
UsuńA może ta mama miała zły dzień? Z jednej strony oceniamy z drugiej strony piszemy posty aby nie oceniać. Ciekawe, że dla mnie wygląda to tak Pani ocenia bo to nie dotyczy Pani, ale już Panią ocenić to zbrodnia.
OdpowiedzUsuń