Pierwsze koty za płoty. Zmierzyłam się z wołowiną i okazało się, że to wdzięczny materiał kulinarny. Jest zdecydowanie smaczniejsza niż drób. Sama nie wiem dlaczego tyle lat nie doceniałam tego smaku i aromatu. Wybieram wołowinę na pieczeń, to, jaką kupię zależy od tego, co jest w sklepie. Nie lubię poprzerastanej, staram się wybierać "chudą".
Marynata:
-olej z suszonych pomidorów w oleju
-sól himalajska różowa
-pieprz kolorowy
-ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
-zioła prowansalskie
-dwie łyżki wytrawnego wina
Opłukane mięso osuszam ręcznikiem papierowym (używam Regina biało-niebieskiego, nie rozwarstwia się, nie przykleja do mięsa-dla mnie najlepszy). Nacinam je wzdłuż. Wkładam do marynaty i dokładnie "obtaczam" w niej mięso. Zakrywam miskę z marynatą i chowam do lodówki na dobę.
Dodatki:
-duszone ćwiartki pieczarek
-marchewka w plasterkach
-natka pietruszki
-ziele angielskie
-liść laurowy
-sól
-pieprz
Mięso wyjmuję z marynaty, w nacięcia wkładam suszone pomidory ze słoika, z którego wcześniej wykorzystywałam olej. Za pomocą sznurka zawijam zgrabna pieczeń. Wkładam mięso do naczynia żaroodpornego. Okładam je dodatkami, podlewam marynata i wodą. Zamykam naczynie (jeśli nie masz zakrywanego możesz na wierzch dać folię aluminiową).
Piekę dwie godziny w 200 stopniach. Podaję z kaszą gryczaną niepaloną.
Smacznego
4 komentarze
Wygląda cudownie♡ Muszę spróbować :-)
OdpowiedzUsuńJak spróbujesz zadasz sobie to pytanie, co ja: dlaczego do tej pory tego nie robiłam? :)
UsuńUwielbiam taką chrupiącą wołowinę. Ostatnio piekłam też kaczkę i teraz ciągle dzieciaki chcą ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kaczką, ani gęsią. Ale jak mięso to musi być dobrze wypieczone "żywego" nie ruszę.
Usuń