JAK NIE PRZENOSIĆ ŚPIĄCEGO DZIECKA NA 9 SPOSOBÓW?

wtorek, 24 lutego 2015
       Niektóre dzieci usypiają same w swoich łóżeczkach, jednak zdecydowana większość ma dość wyszukane sposoby na zaśnięcie. Zasypiają na rekach, miziając kota, wspinając się na fotel, na stojąco, pod stołem itd. Dzieci usypiają wszędzie, tylko nie tam, gdzie docelowo mają spać. Przed nastaniem nocy wypadałoby je przenieść, co oczywiście nie jest łatwe. Co może przydarzyć się podczas takiego przenoszenia śpiącego dziecka? Przypadkowe obudzenie go...


1. Mizianie włosami.
Nachylasz się nad swoim śpiącym maluszkiem,  kaskada twoich włosów spada wprost na buzię dziecka i powoduje łaskotanie-prosta droga do rychłego obudzenia. Przenosisz maluszka modląc się w duchu, żeby kolejny kosmyk nie trafił na nosek i przyrzekasz sobie już zawsze wiązać włosy wieczorem-przyrzekasz codziennie...

2. Reklama.
Maluszek padł w salonie. W twojej ocenie śpi na tyle długo, że można go przenieść. Delikatnie podkładasz ręce, bierzesz go, robisz dwa kroki w stronę sypialni i w tym momencie z tv dowiadujesz się, co stosować na hemoroidy lub jakich specyfików używać, by konar zapłonął. Ryk jest taki, że wypuszczasz prawie z rąk dziecko, bo jak wiadomo reklama musi być kilka stopni głośniejsza od innych programów, żeby nikt jej nie przeoczył.

3. Piszcząca zabawka na podłodze.
Przechytrzyłaś wszystkie reklamy przeczekując je. Jednak dom to dżungla z podstępnymi mieszkańcami. Tuż po zejściu z kanapy, oczywiście z dzieckiem na ręku trącasz nogą cholerną arkę, od której dowiadujesz się, że to Noe ja zbudował, następnie szczeniaczek-uczniaczek oznajmia, że cię kocha, a gumowy piesek wydaje po nadepnięciu nań skowyt przypominający szlachtowaną świnię. Wrr... zapomniałaś, że dziecię tuż przed siedemdziesiątym piątym podejściem do usypiania wysypało na środek pudło swoich ulubieńców.

4.Brak skarpetek.
Włosy związane, tv wyłączony, zabawki okiełznane. Dumna niczym paw idziesz po maluszka, by umieścić go w łóżeczku, po odłożeniu musisz chwileczkę postać przy nim i pomruczeć, by dziecię się nie obudziło. Odchodząc zaczynasz robić hałas niczym zasysana guma, fuck! zapomniałaś skarpet. Teraz twoje gołe stopy przylegają do podłogi jawiąc wadę płaskostopia (tylko platfus przysysa się do paneli).

5. Coś w łóżeczku.
Uzbrojona w wełniane skarpety  idziesz dyskretnie w kierunku sypialni, już masz odłożyć dziecię, gdy nagle dostrzegasz pudło zabawek wysypane do środka łóżeczka (dzieciaki urządziły zabawę, którą przeoczyłaś). Masz dwa wyjścia-olewasz to i odkładasz maluszka ryzykując, że w środku nie leżą same pluszaki i położysz go na klocek lub odkładasz na boku i podczas sprzątania najcięższa rzecz upadnie na podłogę. Dwie opcje, żadna dobra. Zawsze coś spowoduje obudzenie-to pewne.

6. Zimne ręce.
Czekając, aż dziecię łaskawie zaśnie zapuściłaś korzonki. Bierzesz najdelikatniej, jak potrafisz i po kilku sekundach widzisz oczy i słyszysz płacz. Siedziałaś tak długo, że zmarzłaś, zimnymi rękoma obudziłaś dziecko.
 
7. Kieszenie dresu.
 Dres- cudowne, domowe odzienie. Ni ładne, ni modne, ale jakże wygodne. Każda mama sobie chwali, i często używa. Dres jest na tyle uniwersalny, że nawet jeśli dobierzesz stonowane leginsy do mało krzykliwej tuniki (leginsy+tunika to nadal dres) to w tym zestawie możesz nawet do kościoła pójść. Pomimo szeregu zalet ma jedna wadę-płytkie kieszenie. Podczas odkładania maluszka zawsze coś z tej kieszeni musi wypaść, przeważnie są to klucze lub telefon. Jest jeszcze opcja szerokich kieszeni, którymi zahaczasz o klamki...


8 Na zdrowie.
Niesiesz maluszka do sypialni i w tym momencie dopada cię przymus kichnięcia (tu oprócz obudzenia malucha pojawia się ryzyko popuszczenia moczu-tak w pakiecie) lub gardło ci wysycha i zaczynasz kaszleć. Nie jest po pojedyncze odkaszlniecie. To byłoby zbyt piękne, przypomina to raczej napad kaszlu gruźlika.


9.A gdzie wibracja?
Oczywiście, gdy ty padasz na twarz, a dziecię twoje jest już na granicy zaśnięcia lub właśnie zasnęło twoi przyjaciele mają właśnie czas na telefon do ciebie (podobne wyczucie ma zawsze kurier, listonosz i inkasent). Dzwonek odkręcony na full, bo w ciągu dnia  w jazgocie go nie słychać, tym razem wyrywa cię z butów, a dziecko twoje ze snu.


Masz podobnie, a może masz własne techniki wybudzania uśpionego dziecka?
Nie szczyp się, polub i opowiedz, jak nie dajesz dziecku spać spokojnie.

                                                          

39 komentarze

  1. czasem nie mieszczę się w drzwiach i zahaczę to glową dziecka, to stopą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie zahaczenie głowa powinno bardziej uspić...;)

      Usuń
    2. Mnie się kiedys zdarzyło coś podobnego :) na szczęście uderzenie nie było mocne, a córka spała dość twardo ;)

      Usuń
    3. Zawsze, gdy wynoszę Melę z salonu uważam, żeby o komodę nie zahaczyć, nigdy nie trafiłam ;)

      Usuń
  2. U mnie najczęściej jest to grająca zabawka, zawsze musze ją gdzieś napotkać na drodze. Wystarczy lekkie dotknięcie i juz gra na cały dom. Zapraszam do nas www.rzorza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grające zaczynam odchudzać z baterii, zostawiłam tylko kilka na "chodzie".

      Usuń
  3. Uśmiałam się z tego płonącego konara :) Każdą ze scenek można sobie zobrazować na przykładzie własnego dziecka - to dowód na to, że są bardzo prawdziwe

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizualizacja wypuszczania śpiącego dziecka z rąk, bo facet w tv ma problem z erekcją jest rzeczywiście dość komiczna, ale jakże prawdziwa ;).

      Usuń
  4. O matko jak ja sie uśmiałam! Widać jeszcze sporo przed nami, dopiero raczkujemy w tym temacie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej, jakby samo u siebie chciało zasypiać, ale to tylko pobożne życzenie.

      Usuń
  5. Jak ja bym chciała, żeby moje dziecko usypiało "gdziekolwiek". Niestety to się chyba nie uda przez najbliższe kilka lat. Żeby nie nasza "pomoc" biegałaby cały dzień, a potem padła w biegu o trzeciej w nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z tego, ze zasnęła w salonie, a starsza u siebie, w nocy była zbiorowa pielgrzymka do naszego łóżka-spaliśmy we czworo :( ;).

      Usuń
  6. A u mnie jeszcze jeden punkt!
    10. Starsze dziecko! Maluch zasnał na kanapie obok starszego dziecka! Zabierasz dzieciątko na ręce i odchodzisz do drugiego pokoju i w tym momencie jak huragan staje przy tobie starsze dziecie i wymowym krzykiem mamoooooo a zrobisz mi... budzi malucha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego w sumie dopisałabym nastolatka, zaczyna grać na gitarze tuż po 22ej, gadać przez skype'a ze znajomymi i między 23, a 2 w nocy robi sobie kolację...

      Usuń
    2. U mnie to 3,5 latka budzi non stop maleńką Uleńkę a to krzykiem a to głaskaniem ach te dzieci

      Usuń
    3. U mnie to 3,5 latka budzi non stop maleńką Uleńkę a to krzykiem a to głaskaniem ach te dzieci

      Usuń
  7. Tyle niedogodności, może czasem uda się odłożyć dziecko bez wybudzenia go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócimy do tematu, jak wy będziecie odkładać swoje ;).

      Usuń
    2. Haha :P Wtedy wrócimy do tego wpisu :D

      Usuń
  8. Podczas przenoszenia małego zawsze mężowi coś upadnie, zaznaczę, że ja przenoszę, a on w tym czasie odnosi np. naczynia po kolacji do kuchni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upadający widelec na blat stołu, z wysokości półtora metra-znam to, wrrr....

      Usuń
  9. A ja zawsze miałam takiego pecha że domofonem ktoś dzwonił! Więc wyłączony na wieki wieków ;-)
    I opcja dwa to miauczacy pod drzwiami kot sąsiadki :-\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie znalazłam w łóżeczku klocki lego-wkurzyłabym się, gdybym Melę wynosiła i to tam zastała.

      Usuń
  10. Nasze Maleństwo przenosi Tata,bo na piętrowe nie dałabym rady wtargać już ( czy to normalne,że dziecko jest coraz cięższe ?! ) Na szczęście udaje mu się Ją przenieść bez żadnego z powyższych punktów,ale ja do końca życia nie zapomnę jak mnie Mama przenosiła i uderzyła moją głową w drzwi :D Od tego momentu zawsze zasypiam w swoim łóżku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chyba miałam wszystkie przypadki, o których piszecie.... dlatego od 10 lat nie śpię ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahahha padłam z konara (moja ukochana reklama, a jak mój Mąż to mówi to sikam ze śmiechu).
    U mnie Twój wpis wygrały skarpetki!! Platfusiora nie mam ale ważę tyle co dorosły słoń więc jak moje spocone nóżki (bo siedzę po turecku) zaczynają mlaskać o podłogę to jest bajka :D. Dwa to zawsze mi się Malucha ręka gdzie zaplącze i jak go odkładam to zawsze nią uderzę o szczebelki :/ ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Eve Milenna - hehehehe jakbym w pewnych momentach u nas w domu była ps, maść na hemoroidy the best eheh

    OdpowiedzUsuń
  14. O tak. Do tego opcja drugie dziecko, trzeszczenie podłogi, albo klakson auta na własnym podwórku ... tuż pod oknem.

    OdpowiedzUsuń
  15. usmialam sie - przerobilam prawie wszystkie punkty i od siebie dodam jeszcze jeden - PIES :))) Mamy psa ktoremu zawsze zachce sie szczekac akurat jak dziecko usnelo (a szczekliwy z zasady nie jest;P) a jak nie szczeka to probuje sie ulozyc do spania...na dziecku :))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj my z kolei odkladajac Łucja do łóżeczka musimy pamiętać by położyć ja na brzuchu inaczej pobudka gwarantowana

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja najstarsza nigdy się nie budziła przy przenoszeniu. Mogłam ją wyjąć z fotelika samochodowego, zanieść na piętro, przebrać w piżamę przy włączonym świetle i muzyce, a ona i tak spała w najlepsze. Mój syn z kolei zawsze się budził, przenoszony czy nie. Z kolei najmłodszej wystarczy powiedzieć - zamknij oczka i śpij - i ona natychmiast zasypia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Moj mlodszy to akurat ten typ ,ktorego obudzi wszystko.W nocy przy zmianie pieluchy potrafil otwierac oczy i nie spac 2 godziny.Dobrze,ze tylko lezal i sie smial,a nie plakal:) Lekkie podniesienie koldry juz go budzi :/

    OdpowiedzUsuń