Ile razy miałaś dosyć swojego dziecka?
Po kolejnej nieprzespanej nocy, uwadze w dzienniczku,
histerii, wymuszaniu, ogólnym byciu na nie
chcesz uciec-uciec daleko.
Szumnie opisywanie lukrowego macierzyństwa,
pokazywanie wiecznie uśmiechniętej matki
wpędza normalną osobę w deprechę.
Widzisz swoją bezsilność, zmęczenie i czujesz ogólną niechęć.
Nie lubisz swojego dziecka z wielu powodów:
pyskuje, nie słucha, olewa cię, denerwuje, robi na złość,
ma cię generalnie w dupie.
Puste gadanie teściowych, babć, czy sąsiadek,
że dziecko trzeba bezwarunkowo kochać
i nie można mówić inaczej puść mimo uszu.
Nie jedna z nich szczerze kochając swego syna
tłukła go kapciem czy sznurem od żelazka,
ale w życiu nie powiedziała, że nie lubi.
Nauczycielki kazały klęczeć na woreczkch z grochem,
stać w kącie, czy biegać naokoło sali,
ale szumnie twierdziły, że lubią dzieci.
W zdecydowanej większości przypadków gołym okiem widać,
co z tych mocno LUBIANYCH wyrosło.
Jesteś matką.
Masz uczucia, które możesz wyrażać.
To, że w tej chwili powiesz, że nie lubisz swojego dziecka
za konkretne zachowanie
nie oznacza, że go nie kochasz.
Kiedy wychodzisz z domu odpocząć
nie masz ochoty słuchać wycia cudzych dzieci
O strefach wolnych od dzieci pisałam TU.
Wtedy również masz prawo ich nie lubić.
Narzucanie przez społeczeństwo tego,
co masz mówić niezależnie od sytuacji jest frustrujące.
Emocje są ważne-tłumienie ich szkodliwe.
Zastanów się teraz czy ślepo kochasz,
czy kochasz rozsądnie, czasem nie lubiąc?
Po kolejnej nieprzespanej nocy, uwadze w dzienniczku,
histerii, wymuszaniu, ogólnym byciu na nie
chcesz uciec-uciec daleko.
Szumnie opisywanie lukrowego macierzyństwa,
pokazywanie wiecznie uśmiechniętej matki
wpędza normalną osobę w deprechę.
Widzisz swoją bezsilność, zmęczenie i czujesz ogólną niechęć.
Nie lubisz swojego dziecka z wielu powodów:
pyskuje, nie słucha, olewa cię, denerwuje, robi na złość,
ma cię generalnie w dupie.
Puste gadanie teściowych, babć, czy sąsiadek,
że dziecko trzeba bezwarunkowo kochać
i nie można mówić inaczej puść mimo uszu.
Nie jedna z nich szczerze kochając swego syna
tłukła go kapciem czy sznurem od żelazka,
ale w życiu nie powiedziała, że nie lubi.
Nauczycielki kazały klęczeć na woreczkch z grochem,
stać w kącie, czy biegać naokoło sali,
ale szumnie twierdziły, że lubią dzieci.
W zdecydowanej większości przypadków gołym okiem widać,
co z tych mocno LUBIANYCH wyrosło.
Jesteś matką.
Masz uczucia, które możesz wyrażać.
To, że w tej chwili powiesz, że nie lubisz swojego dziecka
za konkretne zachowanie
nie oznacza, że go nie kochasz.
Kiedy wychodzisz z domu odpocząć
nie masz ochoty słuchać wycia cudzych dzieci
O strefach wolnych od dzieci pisałam TU.
Wtedy również masz prawo ich nie lubić.
Narzucanie przez społeczeństwo tego,
co masz mówić niezależnie od sytuacji jest frustrujące.
Emocje są ważne-tłumienie ich szkodliwe.
Zastanów się teraz czy ślepo kochasz,
czy kochasz rozsądnie, czasem nie lubiąc?
49 komentarze
Komentarze obraźliwe będa usuwane!
OdpowiedzUsuńI czekam na komentarze jaką to jesteś złą matką. A prawda jest taka, że czasami każda z nas ma zajebiście dość. Chce wyjść i trzasnąć drzwiami. Najważniejsze to potrafić się do tego przyznać. Jesteśmy tylko ludźmi.
OdpowiedzUsuńKażda jest zła jesli tylko powie coś, co społeczenstwo odbierze, jako temat tabu :P
UsuńPrzez wiele lat pracowałam z dziećmi. Są cudowne, kochane, nie wyobrażam sobie życia bez nich. Czasem jednak mam chęć zakleić buzię, związać ręce i krzyczeć chwilo trwaj... Im moje prywatne są większe tym bardziej żałuję że ich nie zjadłam jak były małe i słodkie... Pozdrawiam. Magdalena
OdpowiedzUsuńNajkochańsze te do roku-uwielbiam, strsze też fajne, co nie zmienia faktu, że potrafią wkurzyć.
UsuńNoooo, moje mają szczególny dar do irytować, syn myślę że pierwsze miejsce w każdej kategorii "jak w sekundę wkurzyć matkę" ;) Magdalena
UsuńMagdalena-nie ma szans, złoty medal w dziedzinie wkurzania na potęga ma Gaba.
Usuńja mam dosyć moich dzisiaj, właśnie za karę idą już spać,bo je chyba po ścianach będę rzucać
OdpowiedzUsuńodkąd wróciły ze szkoły/przedszkola dają tak popalić,że nic tylko uwiązać przy płocie :P
jutro wywożę je do babci a sama uciekam na ponad pół dnia na zakupy z sąsiadką, nie wyrobię dzisiaj psychicznie i już im powiedziałam,że w tym roku będą rózgi pod choinką i słowa dotrzymam - prezentów nie będzie!
miałam jutro iść kupić lalki w biedronce, takie po 69,90 zł bo sobie zapragnęły takich pod choinką, ale nie zamierzam kupować, tym razem dzieci się zdziwią
UUU, zła mamusia :P sama na zakupy zamiast wór pokutny przyodziać i ze stonką u nogi z siatami latać ;)
UsuńCzasami mam ochotę oddać córkę cyganom. Czy to oznacza, że jej nie lubię?;)
OdpowiedzUsuńA to cygani nadal jeżdżą?
UsuńBożena jeżdżą, i to takiiiimiiii autami, kilka rodzin mieszka w kamienicy obok. :) ;)
UsuńObok, powiadasz? Kusząca propozycja, żeby oddać ;)
UsuńPowiem ci tak, że czasem można stracić cierpliwość. nie tylko do swoich dzieci :P
OdpowiedzUsuńNiektóre egzemplarze są wyjątkowo utalentowane i wyspecjalizowane w wyprowadzaniu z równiowagi.
UsuńWszyscy mamy prawo do złości i zmęczenia - a mamy jak nikt inny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTłumiąc uczucia można pęknąć ze złości ;)
UsuńO, zdecydowanie jestem za mówieniem dziecku, że nas czymś wkurzyło, do przyznawania się do uczuć każdych, nie tylko pozytywnych. To także uczy dziecko, że można mieć uczucia takie i takie. Ale to ma swoją wadę. Być może wcześniej czy później usłyszymy od naszego dziecka nie tylko "kocham Cię mamusiu" na dzień przed wypłatą kieszonkowego, ale także dlaczego je wkurzamy i czym. Tyc słów nie należy traktować dosłownie. Ile z nas straciło cierpliwość tylko dlatego, że miało gorszy dzień? Że byle pierdoła przelała szalę goryczy i padło akurat na biednego dzieciaka, co się utaplał w błocie? Mnie na szczęście tego typu emocje ominęły, albo jestem odporniejsza i mnie dziecko aż tak nie wkurza (a jak wkurza, to na tyle mało, że tylko sobie jęknę lub westchnę). Albo jestem odporna, bo nie byłam wychowywana za pomocą bicia i kar. Kto to może wiedzieć.
OdpowiedzUsuńJak to nie byłas bita? Ooo! To jest nas dwie. Moi rodzice też jakoś paska nie używali. Jednak moje dzieciaki specjalizują sie w wyprowadzaniu mnie z równowagi-całą trójka idealnie sie uzupełnia.
UsuńKiedyś się chwaliłam, że moja mama była ekomatką, co chowała bez klapsów, kar, nagród tylko do nas mówiła, a potem miała tak zszargane nerwy, że już tylko krzyczała. Ale i tak uważam, że mimo wojny, jaką prowadziłyśmy przez większość życia (niezgodność charakterów) nie mam przynajmniej zrytej psychiki przemocą, jak większość moich rówieśników. Dlatego zawsze mamom z pierwszego niebijącego pokolenia mówię, że będzie im ciężko, bo nie wiedzą czym bicie zastąpić. Muszą to wypracować od zera. Z czasem okazuje się, że to nie chodzi o bicie, ale o to, by dzieci były posłuszne. I trochę czasu zajmuje rodzicom pojęcie, że dzieci nie muszą być posłuszne, nie muszą się słuchać we wszystkim i nie muszą stosować się do zasad, które rodzice chcą wprowadzić (np. dlatego że w większości zasady te są zupełnie z choinki, tworzone przez ofiary przemocy, żeby mieć pretekst do krzywdzenia kolejnego pokolenia, rodzaj nieświadomej fali) Dopiero po latach wychodzi, że dzieci "niekarane" są odporniejsze na stres, że mają poukładane w głowach i z przyjemnością zajmują się swoimi dzieciakami. Ani ja, ani Niemałż nie byliśmy bici. Żadnych szlabanów ani obcinania kieszonkowego. Nawet nam nie przyjdzie do głowy, żeby krzyknąć na dziecko. Po prostu cieszymy się, że z nami jest. A że czasem wpadnie w ryk, albo coś popsuje... no cóż, takie są dzieci :)
UsuńWłaśnie to były pionierki :) Pamiętam wojny mamay z ojcem, który przekonywał ją, że skoro on był bity to i paskiem powinien nas chować, ona tłumaczyła mu, że wychował się bez bicia i tak równiez można. Edukacja osoby krzywdzonej jest chyba cięższa niż wychowanie zbuntowanego nastolatka ;)
UsuńTaki dowcip 😋 czym sie różni pedofil od pedagoga?
OdpowiedzUsuńpedofil lubi dzieci !
A tak na serio ja swoich dzieci nie cierpie z milion razy na dobę co nie zmienia faktu ze kocham je nad zycie
A mówią ci, że cię kochają? Moje mówią, nie tylko pzred kieszkonkowych, choć Adni napisał ostatnio sms, że mnie kocha i żebym ogranęła mu pokój, bo z dziewczyna przyjeżdża ;)
UsuńSą dni, ze mam swoich dosyć, mam ochotę uciec i nie wrócić, każdy tak ma.
OdpowiedzUsuńKusząca propozycja, wrócić, jak skończa 40tkę ;)
UsuńMoje dzisiaj przeszły same siebie i granice możliwości . Az miałam zamiar wypić setkę chociaż nie pije ale na trzeźwo mogłam tego nie znieść . Po dwóch godzinach krzyków jekow bicia itp wydarlam się na nie i wykrzyknelam ze zachowują się jak zwierzęta i oddam je w cholerę
OdpowiedzUsuńNa to starsza do mojej 8 mc córki mówi
Ej Pati dobra spokój juz bo nasz naprawdę odda ale nie do ludzi tylko do schroniska
Mała się śmieje a ja pytam a czemu tam ?
Odp przecież krzyczałas ze zachowujemy się jak zwierzęta
I dla tego . Ręce moi opadły razem z kopara
To jest właśnie ten urok, dzieci nas rozbrajają, ale też wkurzają ;)
UsuńŚwięta racja! Nieraz mam dość swojego dziecka. Zamknęłabym w ciemnej piwnicy,albo dała środki nasenne,byleby mieć 5 minut spokoju.
OdpowiedzUsuń5 min spokoju...kuszące ;) Próbowałaś się wyłączyć? Jak poziom hieterii sięga zenitu olewam, nic nie słyszę,czasem któreś coś się spyta, a ja nie wiem co, bo nie słuchałam-całkowita izolacja słuchowa, jak zaczął się szał ;):)
UsuńJa bym tego tak nie nazwała. Nie lubię konkretnego zachowania. Ale nie jest to powód by kogoś zaraz nie lubić.
OdpowiedzUsuńTeż bywa, że mam dość. Wtedy zwykle idę się wyżyć na naczyniach przy zmywaniu. Z reguły moi panowie i ten duży i ten mały wiedzą, że coś przeskrobali i okazują za chwilę skruchę.
Moje dzieci również wiedzą, że nie lubię konkretnych zachowań, nawet najmłodsza jak przegnie mówi: "Nie lubisz mnie? Kochasz?". Nazywamy wdomu
Usuńemocje, potrafimy nazywać i wyrażać uczucia, nie tłumimy ich.
UsuńKocham swoje dzieci. Ale zawsze powtarzam, że nie lubie noworodków. Oj bardzo nie lubie. Lezy to takie, płacze jak jest złe, płacze jak jest zadowolone, zero kontaktu. Poza tym nie widzę w nich nic uroczego. Urocze są dopiero 3-4 miesięczne dzieci wg mnie. Przyznaję się do tego, że najbardziej lubie dzieci w wieku od 2.5 do 4 lat. Potem już za moc pyskują. Ale to nie zmienia faktu, że kocham dzieci. Wkurzają mnie, a szczególnie takie 'talenty' wyprowadzające z równowagi w przeciągu sekundy!
OdpowiedzUsuńI to jest zdrowe podejśćie.Nawywanie rzeczy po imieniu: nie lubie konkretnego etapu, stanu :)))
UsuńAle mi ulżyło ! strasznie nie lubię ,,drących się przeraźliwie i bez powodu w miejscach publicznych - cudzych dzieci. I nie znoszę tej abnegacji rodziców ,tej bezradności. Moje są cudowne . Już dorosłe. Wnuczkę uwielbiam-nikt takiej nie ma. :))))
OdpowiedzUsuńOd dziś pasażerowie relacji Warszawa-Radom róniez nie lubią, wracałam wioząc zoo-zero reakcji na mnie, zero opanowania, nic, pełna samowolka, czekolada buzująca w żyłach.
UsuńJa uważam, że akurat sporo się w tym względzie zmieniło. Nie usłyszałam nigdy, że muszę swojego dzieciaka kochać bezwarunkowo, ba! słyszę że mam prawo się wkurzyć, że jest to normalne. I doceniam że żyjemy w takich czasach, że my matki możemy bezkarnie ponarzekać na swoje dzieciarnie. Choć pewnie zależy to też od najbliższego otoczenia. Może mnie trafiło się bardziej otwarte?
OdpowiedzUsuńZapewne-wieś jest jednak zdania: co ludzie powiedzą/pomyślą?
UsuńKurczę, rzeczywiście tak może być. O tym nie pomyślałam.
UsuńDuże miasto daje anonimowość, w mieścinie czy na wdi kesteś na celowniku
Usuńjak jestem krok od znielubienia, wsiadam w auto i jadę.Obojętnie gdzie. Na chwilę. Dzieci oczywiście zostawiam tacie. Pomaga :)
OdpowiedzUsuńReset każdemu jest potrzebny.
UsuńJa to dzieci ogólnie średnio lubię. Są głośne, pyskate i przez idiotycznych rodziców kaszlą na chleb w piekarni. I nie raz NIE LUBIŁAM mojej côrki, bo ba litość boską ile k...razy trzeba jeść w nocy. Ale też nie lubię czasem mojego męża, mamy, rodzeństwa, przyjaciółki, ale mimo wszystko nadsl jesteśmy razem. Zdrowo jest się trochę po-nie-lubić od czasu do czasu
OdpowiedzUsuńZbyt mocne lubienie prowadzi do przesytu ;)
UsuńHmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńw jednym poście "wściekasz się" , że Miejsca Bez dzieci Cę denerwują - uważasz za dyskryminację !
a tu odnośnik do twojej wypowiedzi, że popierasz takie miejsca....
To jak to z Tobą jest ?.... :)))))
Yyy, czytamy ten sam post? A.
Usuńmyślałam, że ona pisała o tym, że jest za miejscami bez dzieci... Chyba nie umiem czytać..
UsuńChyba czytasz w moich myślach bo też tak często myślę. Tzn. Dzieci lubię ale na 5minut a najlepiej z daleka. Każdy normalny człowiek może się wkurzyć i nie lubić dzieci, potrzebować tej wolnej strefy. ;)
OdpowiedzUsuńPracuje z dziećmi autystycznymi, z porażeniem mózgowym i do Nich cierpliwość mam zawsze. Swoje- czteroletnie bliźniaczki, bo maluch jeszcze w kość mi nie dal- czasami wsadziłabym do słoja z formalina :)
OdpowiedzUsuń