Jesteśmy z Gabą nieco niewyraźne, ale po takiej podróży każdy by tak miał ;).
Pociąg, do którego wsiadłam na wsi był przyjemny, nowoczesny, klimatyzowany. Miód-malina. W stolicy nie było już tak różowo. Choć przyznam, że z radości na mój widok Karolina i Klaudia prawie przez okno wyskoczyły. niestety miejsca miały w sąsiednim wagonie.
W naszej 13tce czekały na mnie Sabina z Asią. jako matka polak zobligowana byłam do zabrania choć jednego z dzieci. Padło na Gabę. Zgrało się to z planem sabiny, która zabrała Piotrusia, znaczy Pawełka ;).
Po drobnej reorganizacji do naszego przedziału dołączyła Kasia wraz z mamą. Pozostałe dwie podróżne prawdopodobnie pozostaną bezdzietne po tej podróży, i rozrywce, którą im zapewniłyśmy. Hiciorem okazały się pomocnicy mam w formie tabletów, psp, mp3, tradycyjna planszówka przy takiej konkurencji poległa. Tu należy zaznaczyć, że pod koniec podróży dowiedziałam się, że można taki tablet po prostu podpiąć pod gniazdko i naładować (przy tym tępy ból z reklamy wyglądana wyjątkowo rezolutny).
Oczywiście, jak w "Dniu świra" musiałyśmy zasmrodzić cały przedział-tak, kabanosami ;).
Jedyną klimą okazały się otwarte okna (w sumie dobrze, że się chociaż otwierały). Wejście do wc okazało się dla Gaby wstrząsem. Każdy kto jeździł pociągami 25-30 lat temu wie o czym mówię, w tej kwestii nic nie uległo zmianie.
To było znośne. Potem był powrót. Dobrze, że Sabina ma odrobinę orientacji w terenie, bo sama na pewno bym się zgubiła. Tramwaj, potem pkp. Tak CIEPŁA cola (jakieś 35stopni w cieniu-się ochłodziłyśmy).
Pociąg podstawiony, planowany odjazd o czasie. Wspinamy się do wagonu (kurwa! co za debil projektował te schodki?), w wejściu odrzuca nas smród. Z kibla, wiszących na ścianie rowerów i potu. Krok dalej pogłębia tylko naszą dramatyczną sytuację. Wagon bezprzedziałowy. 64 miejsca, każde zajęte, brak klimy, zanim usiadłyśmy ciekło już po plecach.
Obie z Kasią zaczynamy być zielone, Asia zaczęła obawiać się o swoja bluzkę, chce mi się rzygać. Podpinają lokomotywę.Widać światełko w tunelu na klimę. Niestety kontroler rozwiewa szybko resztki nadziei mówiąc, że 5lat nie działa i nie będzie działać, zostawia otwarte drzwi. Pociąg rusza, jedziemy tyłem. Nadal mam mdłości. Asia zaczyna przebąkiwać, że boi się burzy, błyska się. Kibel w gorszym stanie niż w tamtym pociągu. Po wagonie gania jakiś facet i z uporem maniak piwo próbuje sprzedawać. krok za nim wózek z gorącymi napojami (myślę, że większość podróżujących potrzebuje się jeszcze rozgrzać). Wózek mieści się na milimetry, każdy chowa łokcie. Pachnie burzą, oczywiście tylko chwilę, bo deszcz tak zacina, że przy lekko uchylonych oknach pada na nas-zamykamy.
Informacją, która odmieniła moje życie było odkrycie różnicy miedzy pociągiem pospiesznym, a zwykłym. Dokładnie 6 minut szybciej pośpieszny przyjeżdża z Bydgoszczy do warszawy niż zwykły. Ale nasz miał 5 min opóźnienia...
Jeździsz pkp? Polub.
27 komentarze
Uwielbiam PKP po prostu ostra jazda
OdpowiedzUsuńjak widać ja też, już drugi wpis im poświęcam
UsuńTy mnie nie strasz ja w wakacje chciałam do ciebie pociągiem jechać a jak to czytam to nie wiem czy na stopa sie nie wybrać :D
Usuńtrzeba być twardym,nie miętkim :P, dasz radę
Usuń6 minut różnicy jest na odcinku Toruń-Włocławek :D Do Warszawy ta różnica się na pewno trochę zwiększa.
OdpowiedzUsuńJa mało zębów nie wybiłam, jak wysiadałam po tych cudnych schodach. Ale przynajmniej było wesoło :D Smród ryby niezapomniany.
Proszę nie przypominaj mi...
Usuńna pewno nie zapomnisz tej jazdy :))
OdpowiedzUsuńw razie, gdybym wpadła na podobny pomysł wrócę do tych wpisów i daruję sobie ;)
Usuńprawie jak sport ekstremalny
OdpowiedzUsuńw sumie do sportów ekstremalnych można zaliczyć
UsuńZnamy te klimaty z dziećmi i bez...tyle, że jeśli człowieknie ma swojego auta, albo choć cudzego, to żadnej alternatywy nie ma. Autokar? Z dzieckiem? Moje nie usiedzi tyle czasu.
OdpowiedzUsuńraz zdarzyło mi się wybrać, o jeden raz za dużo, już na zawsze auto
Usuńcodziennie jeżdżę pociągiem i nie jest, aż tak źle
OdpowiedzUsuńz warszawy do bydgoszczy i z powrotem?
Usuńteż
Usuńczyli pracownik pkp, brak obiektywizmu
Usuńod czasów studenckich nie jechałam, a jeszcze czuje w głowie huk trzaskających drzwi, pisk przepalającej się i migającej jarzeniówki i inne atrakcje
OdpowiedzUsuńto te INNE atrakcje miałam ja ;)
UsuńJa kiedyś dużo podróżowałam pociągiem, po roku i comiesięcznym podróżowaniu w jedna stronę przez 10 godzin plus taki sam powrót po kilku dniach, nawet się przyzwyczaiłam do warunków. Jedyne o czym należało pamiętać to o antybakteryjnych chusteczkach do przemywania rąk i żeby nie chodzić na "dwójkę" do kibla, bo tyle czasu bez oddychania nie jest się w stanie wytrzymać ;)
OdpowiedzUsuńzapas mokrych oczywiści i u nas poszedł ;)
UsuńHaha, wesoło nie ma co :)
OdpowiedzUsuńBożenko zaserwowałaś córcie powrót do przeszłości w lata PRL-U :)
OdpowiedzUsuńchyba Gaba nie odczuła tego tak, jak ja, mam nadzieję
UsuńPrzejazd pociągiem, Drugorodny byłby zachwycony. Ja pewnie mniej, nawet opóźnienie by mu nie przeszkadzało, a wypad świetny. Widać, że dziewczyny zgrane, warto było się pomęczyć:)))
OdpowiedzUsuńmam jednak wrażenie, ze nasi współtowarzysze podróży byli nieco mniej zachwyceni ;)
UsuńHaha po takich wrażeniach, może sami zaczną pisać na blogu:), nie ma tego złego co......:)
UsuńAlbo powinnam poszukać wzmianki na demotywatorach ;)
Usuń