nie samym dzieckiem matka żyje

czwartek, 27 lutego 2014
Klasyczny obraz matki polki jawi się, jako senna mara. Włosy z 12 centymetrowymi odrostami, nawet uszły by jako ombre, gdyby nie fakt, że jednak powinny być umyte. Kwestia paznokci zostanie z tego miejsca celowo pominięta.


Strój zazwyczaj też pozostawia wiele do życzenia. Sorry, ale rozciągnięty, poplamiony dres jest mniej niż średnio wyjściowy. Siedzisz w domu z dzieckiem ok, ale po to by nie wrosnąć w ten obraz zrób coś ze sobą. Wychodząc z domu dżinsy załóż.




Czasem zbawienne jest po prostu umycie włosów i zrobienie lekkiego makijażu. Zastanawiasz się po co? Przecież i tak dziecko tego nie zauważy. Owszem, dziecko nie, ale ty za każdym razem, gdy przejdziesz obok lustra zobaczysz lepszą wersję siebie. Nie będzie to tylko umęczona z niewyspania matka, ale atrakcyjna kobieta, która się nie zaniedbała.


Wiem,  że czasem się po prostu nie chce, ale zadbanie o siebie sprawia, że dzień nagle staje się jaśniejszy, dzieci mniej drażniące, a i kawa lepiej smakuje.

Pomiędzy wytarciem zasmarkanych nosków, opatrzeniem startych kolan, wykarmieniem potomstwa, praniem, sprzątaniem, blablabla... pomyśl o sobie. Nie jesteś automatem, ani służką-pokutnicą, jesteś przede wszystkim kobietą. Zrób to dla siebie, zasmakuj w drobnych przyjemnościach.








16 komentarze

  1. I kropka.
    Amen.
    I (c)heja do przodu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze jest w takiej sytuacji, gdy samemu ma się dziatwę, mieć również koleżanki bezdzietne lub dużo młodsze. Ja mam same takie (tak jakoś wyszło) i to one wyciągają mnie na lunch, do pubów, dobrych restauracji. Zawsze są dobrze ubrane, umalowane, zadbane, a ja by nie odstawać również dzięki nim dbam o siebie :-) Bez makijażu to tylko wieczorem z psem na spacer ;-)
    Pozdrawiam z Tajwanu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och tek twój Tajwan... już nie mogę doczekać się kolejnej edycji DNW i warsztatów podróżniczych :)))))))))

      Usuń
  3. A ja nie znoszę tego wmawiania kobietom, że jak nie mają ufarbowanych włosów, są bez makijażu i bez szpil na nogach, to są brzydkie i zaniedbane. Ile to koleżanek mi się wypłakiwało pół życia w rękaw. Mnie, dziewczynie, która prawie się nie malowała, chodziła byle jak i w byle czym i guzik ją obchodziło, że inni się na nią gapią. Przynajmniej byłam szczęśliwa. Paradoksalnie w ciąży i po urodzeniu dziecka przez pół roku wyglądałam dużo lepiej niż zwykle, bo jeszcze nie mieściłam się w stare ciuchy i z musu chodziłam jeszcze w ciążowych ekstra kieckach i spódnicach. Teraz, po półtora roku nadal mam długie kłaki, nadal niepomalowane paznokcie, wróciłam do sztruksów i leginsów, styl trochę sportowy, ale bardziej luźny i ani trochę nie czuję się brzydko, źle i okropnie. Kwestia nastawienia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chaaa, nie do końca o to mi chodziło ;) raczej o całkowite zatracenie w byciu matką i zapomnienie o sobie, jako kobiecie
      sama mam niefarbowane włosy i nieumalowane paznokcie ;)

      Usuń
  4. Ja się maluje na co dzień, ale paznokcie to kwestia drugorzędna. Raz na miesiąc czuje potrzebę i je maluje, ale zniechęca mnie świadomość że trzeba potem lakier zmywać.

    OdpowiedzUsuń
  5. A co mi tam ja makijaż zawsze mam nawet jak z domu nie wychodzę :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżbyś codziennie widywała "matki polki"?? Odebrałam to jako apel do ludu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jakoś mało widuję takich kobiet. Chociaż sama się nie maluję (oprócz tuszu), bo po prostu nie lubię (ani mąż :P). Ale zawsze w miarę wyglądam, a przynajmniej mam nadzieję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie naszły ostatnio przemyślenia, bo poza dom wychodzę w dżinsach, ale w domu leginsy lub dres,
      przyjechała koleżanka i mówi: ooooo! dresy zdjęłaś!
      faktycznie ze trzy lata widziała mnie w dresach,
      ale tylko w domu ;)

      Usuń
  8. wszystko prawda. podpisuję się w 100%. Człowiek zawsze lepiej się czuje, gdy włosów nie trzeba chować pod czapką ;) choć zgadzam się, że takich "zaniedbanych matek polek" spotykam raczej mało...

    OdpowiedzUsuń
  9. No ba! Nie samym dzieckiem... Dziś pierwszy raz od czasu urodzenia Steff załapałam się na komplement od obcego chłopa ;) Jednak czasem warto się umalować do super-hiper ;) A żeby było zabawniej ja byłam z dzieckiem a chłop z kobitą i dzieckiem, automatycznie zlustrowałam szanowną towarzyszkę owego komplemenciarza, cóż... To był chyba jej zły dzień.

    OdpowiedzUsuń