O małżeńskim sexie było TU.
Po jakże czułej i zmysłowej grze wstępnej i ostrych igraszkach wracamy do rzeczywistości.
Jedno spojrzenie na kuchnię powoduje oszczędności na kawie na dwa dni (ciśnienie 300!). Wrócił z roboty. talerz z połową obiadu stoi na blacie, obok kubek jeden,drygu, trzeci, szklanka filiżanka, kubek... (co tu się Q...! stało? gości mieliśmy?).
-co to jest?
-kubek
-q...! widzę, co on tu robi (jak powie, że stoi to mu przyłożę)
-stoi
TRZYMAJCIE MNIE!!!
-a to?
-kubek
-po co ci dwa kubki
-herbatę studziłem
-co to?
-szklanka?
-q..! widzę, co ona tu robi (naprawdę mu przyłożę)
-stoi
-po co ci ona?
-wodę piłem
-a to?
-kubek
-???
-sok nalewałem
-a to? (pokazuje filiżankę)
-kubeczek na herbatę
-a to?
-no nie dałem rady zjeść, za dużo nałożyłaś
-dlaczego tu stoi
-myślałem,ze dojesz
-a zazwyczaj dojadam?
-nie,ale dziś myślałem, że może zechcesz
Myślałam, że to mnie ciąża odmóżdżyła. Myliłam się. Dostał 3 minuty na sprzątnięcie, uwinął się.
Jeśli rano znów zastanę to samo po śniadaniu, zapałam rządzą mordu!
22 komentarze
Rozwaliło mnie to jak byś u mnie byla
OdpowiedzUsuńto ich zwykłe lenistwo.
OdpowiedzUsuńlubią kamuflować je troską o nas: to dla Ciebie, myślełem, że masz ochotę zjeść :)
tjaaa, i pozmywać przede wszystkim.
żeby jeszcze pozmywać, lenistwo do potęgi się rozprzestrzenia, do zmywarki włożyć się nie chce!
Usuńa ja myslałam, że tylko u mnie tak jest! Tyle, że ja nie jestem tak skuteczna w egzekwowaniu :(
OdpowiedzUsuńdużo krzyczę,czasem przynosi to efekty ;)
UsuńAlem się uśmiała :D
OdpowiedzUsuńSamo życie :D
Hahahah! U mnie, zanim doszłabym do Twojego "trzymajcie mnie" już pojawiłaby się mamusia męża z tekstem "za moich czasów to żona zajmowała się takimi rzeczami"... I wtedy już musieliby mnie trzymać ;)
OdpowiedzUsuńJa mam inną strategię - nie pytam co to, kto to sprzątnie itd :) Albo zostawiam teściowej (no bo kto sprząta po swoim dziecku? no mamusia przecież! :P ), albo, jeśli mąż jest w domu, pytam czy nie przeszkadzają mu dwie takie rzeczy, co zwisają wzdłuż ciała... Zazwyczaj domyśla się, że jak się nie ruszy i nie sprzątnie, to będzie o tym słuchał przez najbliższe pół roku :)
Hahaha padlam ;D To u mnie luxus - Maz sprzata, gotuje wiec jak nie pozmywa to robie to ja zeby mu sie nie odwidzialo gotowac bo tego bym nie zniosla ;)
OdpowiedzUsuńskąd taki egzemplarz wytrzasnęłaś?
UsuńWłasnie - samo życie ;)
OdpowiedzUsuńCzytając takie posty cieszę się, że żyję bez chłopa ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Witam się po cichu, bo będziemy miały okazję poznać się na blogowym WOW :)
też czekam na bydgoszcz
UsuńHahhaahhaa harda kobieta z Ciebie xD!
OdpowiedzUsuńA myślałam że tylko u mnie mnożą sie kubki, kubeczki, garnuszki :/
OdpowiedzUsuńmnożenie kubków jest dla mnie niepojęte, wytłukli co najmniej połowę, a jakby było ich więcej niż na początku ;)
UsuńU nas to samo jest:) i co z tego, że pozmywam jak za jakąś godz i tak jest syf:) prób owałam mu przyswoić zmywanie po sobie tylko na bierząco ale działa tylko po kłótni bo się honorem unosi:D wypadało by co dziennie się kłócić ale obawiam się, że moje zdrowie psychiczne, które i tak już jest nadszarpnięte :D mogło by ulec samoistnej destrukcji:D
OdpowiedzUsuńna początku wyrzucałam przez okno wszystko co nie na miejscu:ciuchy,naczynia.... teraz już tylko krzyczę i przypominam, że poleci przez okno ;)
UsuńTo ja tu chyba będę jedyną, która jest podobna do twojego męża. Moją zmorą jest zostawianie brudnych kubków. Po kawie przy laptopie, po herbacie na stoliku. Nie znoszę zmywać naczyń. I to mój facet na mnie pokrzykuje, a nie ja na niego. Bo on nie będzie jak zmywa naczynia RANO PRZED PRACĄ (!) jeszcze chodził po pokojach i znosił do zlewu brudnych kubków. PS. żeby nie było ja też czasami zmywam, jak np. obiad gotuje. PS.2 wiem, że już się pogrążę, ale on jeszcze prasuje w weekendy.
OdpowiedzUsuńU mnie tak nie ma...bo zamordowałabym:-))hahah
OdpowiedzUsuń:)) u mnie czasami podobnie jest :D hihi...
OdpowiedzUsuńo jej, to jednak u mnie byłaś? Jakoś pośród tych kubków Cię nie zauważyłam ;p :D:*
OdpowiedzUsuńA u mnie by tak łatwo nie poszło, choć oczywiście mamy podobne przypadki. Zazwyczaj to ja ulegam i nawet mi lżej po tym wszystkim, a w pokoju lśni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam