Zdarza się sparzyć palec kawą lub herbatą. Czujesz ból przez kilka dni, dyskomfort co najmniej przez tydzień. Teraz wyobraź sobie, że to nie palec, a całą dłoń. Nie wiesz, co ze sobą zrobić. każdy ruch dłonią niewyobrażalnie boli. Drobny ruch palcem jest torturą. Teraz wyobraź sobie, co czuje dziecko, którego matka wkłada je do wrzątku. Dziewczyna ma poparzone nóżki, pupę i krocze. Matka przez sześć dni nie wezwała pogotowia. SZEŚĆ DNI!. Po tym czasie ojciec je wezwał. Prawie tydzień w męczarniach po poparzeniu, dopiero po tym czasie nadchodzi pomoc. W chwili kiedy pogotowie przyjeżdża rodzice są pijani. Matka 2.06 promila, ojciec 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W mieszkaniu nie ma ciepłej wody. Do kąpieli jest podgrzewana. W wyniku zapomnienia, nie zostaje wlana zimna woda do wrzątku, w który trafiła dziewczynka. Sześć dni i nocy po poparzeniu. Plus/minus 144 godziny bez specjalistycznej pomocy.
Przemęczeni rodzice robią bezmyślne rzeczy. Wypadki się zdarzają, nie tylko przez brak myślenia, ale i przez chwilę nieuwagi. Jednak w takim przypadku rodzic, opiekun, KAŻDY myślący człowiek stara się pomóc poszkodowanemu. Co czuje dziecko, które zdane jest na łaskę nieczułych dorosłych? Podwójny ból. Jeden na ciele, drugi w sercu. Jednak nie linczuj jeszcze matki. To nie ten czas. Nie próbuję jej tłumaczyć, ani usprawiedliwiać. Wypadek? Teoretycznie. Jeśli ktoś jest pod wpływem alkoholu i opiekuje się dzieckiem, czy wsiada do auta to jest to już zamiar popełnienia przestępstwa. Poziom alkoholu wskazuje na to, że matka nadużywa go od dawna. Sześć dni i sześć nocy słuchać płaczu dziecka i nie zareagować??? Jakim trzeba być człowiekiem? To dziecko nie może stanąć na poparzonych stópkach, położyć się na poparzonej pupie, usiąść. Jednak nie umie fruwać, więc w męczarniach jakoś funkcjonuje. Teraz wyobraź sobie oddanie moczu lub stolca w takim stanie. Mdlejesz z bólu. Twoi opiekunowie w tym czasie balują... Teoretyzuję, nie wyobrażam sobie tego bólu.
Jednak moje pytanie jest skierowane w inna stronę: gdzie są sąsiedzie, rodzina, znajomi? Przecież skoro kobieta, matka ma ponad dwa promile alkoholu to ktoś na pewno zauważył, że pije od dawna. Pije, a od pięciu lat wychowuje dziecko. Pije i naraża je na niebezpieczeństwo. Pije, wszyscy widzą, nikt nie reaguje. Dopiero wypadek obnaża prawdziwe oblicze otoczenia. Tu nie zawiniła opieka społeczna, policja, czy inna instytucja, ale człowiek. Ten zza ściany, zza płotu. Głuchy, jak pień, ślepy i nieczuły na płacz dziecka. Bo ono płakało. Każdy by płakał. To nie zaniedbanie. Dziecko jest dożywione, ubrane, zadbane. To nieczułość, brak wyobraźni i przewidywania konsekwencji działań doprowadza do poparzenia. Matka kocha. Chce na wieczór wykapać dziecko. Lecz w ogóle nie powinna w takim stanie sprawować nad nim opieki. Ona sama wymaga pomocy. To otoczenie zawodzi. Nikt nie zgłasza do władz, że dziecko jest wciąż pod opieką pijanych.
Wyrządzona krzywda jest zbyt duża, bym mogła ją zrozumieć. Tyle walki o prawa zwierząt. Walki o prawa kobiet. A gdzie walka o godne i dające poczucie bezpieczeństwa życie dzieci? Pomaga się psu na ulicy, a matka nie pomaga własnemu dziecku. Pogotowie wzywa ojciec. Dlaczego zwleka, aż sześć dni?
18 komentarze
Bo wygodnie jest być obojętnym na krzywdę, bo panuje znieczulica, Nie wiem jak można być tak obojętnym na krzywdę zwłaszcza dziecka😞😭😱 brak slów...
OdpowiedzUsuńSumienie mają czyste, nieużywane :(
UsuńNiektórzy alkoholicy potrafią się kryć. Miałam kiedyś sąsiadkę, która sama się przyznała, że zaczęła się leczyć, a ja niczego nie zauważyłam. Wydawało mi się, że jest idealną matką! Byłam w szoku, że byłam tak ślepa! Dzieci były zawsze zadbane, rozmawiałam z nią wielokrotnie i żadnego niepokojącego sygnału!
OdpowiedzUsuńLudzie potrafią się maskować, niestety :(
UsuńLudzie widzą to co chcą widzieć, czasami nie chcą widzieć patologii. Pamiętam, kiedy facet wyniósł w kartonie poćwiartowane 1,5 roczne dziecko. Też nikt nie widział nikt nie słyszał. Mieszkałam 3 klatki dalej, dowiedziałam się z lokalnej telewizji...
OdpowiedzUsuńO matko! Nie wiem, co napisać.
UsuńCoraz gorzej na tym swiecie. Jak nie zabijają dziecko, to sie nad nim znecaja. Naprawde koniec swiata jest bliski. Szkoda tylko ze cierpia i beda cierpiec nie winni
OdpowiedzUsuńBoję się tej znieczulicy ludzi. Przeraża mnie to, ale daleka jestem od ich oceniania
OdpowiedzUsuńJestem matka dwójki dzieci , też zdarza mi się wypić czy drinka czy wino , wszystko jest dla ludzi .. Ale kiedy ja pije , mąż nie tyka alkoholu , kiedy on pije , ja nawet nie powacham .. I nie dlatego że "dziś Ty prowadzisz" bo ja nie mam prawa jazdy , zawsze prowadzi mąż , ale są jeszcze taksówki .. nawet jak pijemy oboje , bo dzieci są u dziadków , to któreś z nas pije niewiele , nigdy nie wiadomo kiedy dziecko się rozchoruje i będzie potrzebować naszej obecności .. niekoniecznie opieki , bo babcia czy dziadek może podać herbatę czy leki , ale zwyczajnego przytulenia , buziaka , a tego już babcia nie zrobi tak jak mama , to już nie to samo .. To naprawdę tak wiele ?? To tak wiele wymaga dogadać się z mezem/partnerem ?? Niech sobie piją do nieprzytomności nawet codziennie , ale na zmianę , niech zawsze jedno będzie "na chodzie" i dla dzieci , a nie dla znajomych i kieliszka ..
OdpowiedzUsuńSwoją uwagę w tej chwili kieruję jedynie na dziecko. Nie sąsiadów czy znajomych, choć jestem pewna, że wielu jest świadomych sytuacji w tej rodzinie. Jak zwykle na znieczulicy wszystkich dookoła najbardziej cierpi dziecko. Niewyobrażalnie cierpi. 6 dni????
OdpowiedzUsuńDlaczego ? bo się ma przed oczami tylko flachę i nic więcej, nic więcej nie istnieje poza tą flachą. W pijanym widzie płodzą ,rodzą i katują. Czy lincz coś by zmienił?
OdpowiedzUsuńNie, dlatego smutek, z powodu klapek na oczach otoczenia :(
UsuńBo tak wygodnie nie slyszec znam to od srodka nikt tez nie widzial jak ojciec wracal pijany nikt nie slyszal krzykow niestety tak bylo jest i bedzie udawanie ze nic sie nie wie
OdpowiedzUsuńTak, również to znam :(
UsuńLudzie są coraz bardziej "znieczuleni" na krzywdę innych... jest to koszmar, jest to przerażające. Nawet gdy ktoś przewróci się na ulicy, nie ma co oczekiwać, że ktoś mu pomoże....
OdpowiedzUsuńNie chcę nawet myśleć do czego zmierza ten świat.
Szczerze mówiąc, to otoczenie nie poczuwa się do jakiegokolwiek obowiązku. Z drugiej strony, jeżeli nawet jak ktoś wzywa pomoc w takich przypadkach, to często policja przyjedzie, popatrzy, pojedzie, i dalej to samo. Więc też całkowicie nie można obwiniać sąsiadów. Wszyscy w takim wypadku są winni. I rodzice, i sąsiedzi. Ludzie nie chcą też się mieszać w "nieswoje sprawy". Szczerze powiem, że cieszę się, że mieszkam na uboczu, a najbliższych sąsiadów mam 2 kilometry od siebie, bo nie muszę się w nic angażować. Jakbym mieszkał blisko, za płotem, to pewnie bym działał aż do skutku. A co do poparzeń, wiem co to za ból. Miałem poparzenie 3 stopnia, na nodze.
OdpowiedzUsuńBożenko... nie sądzę, by osoba która pomaga psu na ulicy nie pomoże dziecku! Nie wierzę w to na prawdę. Tak samo myślę, że i ta "matka" nie pomogła by konającemu psu.
OdpowiedzUsuńAle na pytania które tu zadałaś niestety nikt nie zna odpowiedzi... :(
Prawda..
OdpowiedzUsuń