Dziwną falę oburzenia wywołało nagłe olśnienie narodu
o pomyśle wprowadzenia STREF WOLNYCH OD DZIECI.
Na całym świecie są miejsca, w których na pewno nie natkniecie się na dziecko,
dlaczego nie u nas?
Będąc matka trójki dzieciaków jestem całkowicie na TAK.
Wychodząc z domu bez potomstwa liczę na miły i cichy czas,
w którym żaden rozwyty dzieciak go nie zakłóci.
Idąc do restauracji, czy nawet kawiarni
chcę odpocząć, a nie patrzeć i słuchać, jak ktoś użera się z tym,
od czego w danej chwili się odcinam.
Każdemu rodzicowi, który zarzeka się, jak żaba błota powiem:
WYLUZUJ.
Ciesz się swoim szczęściem, ale nie zmuszaj do reszty społeczeństwa do podzielania
twojego zachwytu nad wybudowaną wieżą, która runęła z łoskotem,
pełzaniem po cudzych stopach
lub piskiem radości twojego malucha.
Wychodząc z domu bez dzieci nie chcę:
- patrzeć na cudze smarki czy ślinotok
- potykać się o jakąś zabawkę
- słuchać wycia (bo rodzice albo olewają, albo nie radzą sobie)
- tolerować pokazu akrobacji (przecież wspinanie na krzesła jest takie urocze)
- poczuć nagle kupki pomiędzy kęsem schabowego, a ziemniakiem.
Wielu rodziców chce odpocząć od dzieci,
wydziela sobie na to jeden, czy dwa wieczory w miesiącu
(niektórzy rzadziej)
i nie robi tego po to, żeby podczas
romantycznej kolacji mieć powtórkę z domowej. rozrywki
Nie zapominajmy również o singlach.
O ile my rodzice będziemy rozdrażnieni widokiem usmarkanego malucha
leżącego na podłodze
o tyle oni poczują odrazę,
co może skutkować trwałą niechęcią do posiadania potomstwa.
Co dają strefy wolne od dzieci?
- pewność, że wyżej wymienionych wątpliwych rozrywek nie zaznamy
-możliwość resetu i powrotu do domu w wyśmienitym nastroju
-odpoczynek potrzebny każdemu człowiekowi
Skoro są miejsca dla palących i niepalących,
zakazy wprowadzania zwierząt,
to strefy wolne od dzieci są naturalna koleją.
Wychodząc z dziećmi lubię wiedzieć,
że miejsce w które się udajemy zapewni nam
kącik do przewijania, przekąski dla dzieciaków,
miłą, cichą muzykę oraz placyk zabaw dostosowany do wieku.
Chętnie odwiedzam wtedy miejsca przyjazne rodzinom.
Kiedy wychodzę sama nie potrzebuję tego,
chcę tylko spokoju.
Dlaczego? Bo lubię wracać radosna i pełna energii.
Jakie macie zdanie na ten temat?
*za komentarze typu: "to po co masz dzieci" podziękuję
*zdjęcie pobrane z internetu
chcesz wiedzieć, co u mnie piszczy? polub
37 komentarze
Kochana podpisuje się rękoma i nogami pod tym nie po to uwalniam sie od swoich żeby urzerac sie z cudzymi !
OdpowiedzUsuńProponuję kolejny zakaz "wstęp wzbroniony ludziom starym"-bo są mało estetyczni.
OdpowiedzUsuńO!! Bo psują romantyczny widok.
UsuńDokładnie ;-) Chyba w złym kierunku to idzie. Tyle
UsuńJa też się podpisuję rękoma, nogami i czym kolwiek co utrzyma długopis. Jeżeli już wychodzę to chcę odpocząć i chętnie wybiorę miejsce tylko dla dorosłych. Pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńTeż jestem na tak i jeszcze raz tak!
OdpowiedzUsuńJestem na tak! Ja też miałam o tym napisać, ale w takim razie trochę odczekam, żeby nie było. ;-)
OdpowiedzUsuńPoza tym szczerze mówiąc, jeśli miałabym wybyć na weekend, na co się nie zapowiada, ale pomarzyć zawsze można, aby poimprezować, to bym się wkurzyła, gdyby do moich drzwi zapukała rodzina z pokoju obok z prośbą o ciszę, bo dzieci nie mogą usnąć. Hotele bez dzieci - jestem na tak. Każdy powinien mieć wybór. Powiem szczerze, że zanim zostałam mamą, irytowały mnie dzieci - szarpanina, przekrzykiwanie, mamo to, mamo tamto, bieganie i krzyczenie. I myślę, że jako bezdzietna miałam do tego prawo. :-D Teraz patrzę na to inaczej i nieco się uodporniłam.
Hm, gdybym ja np wyjechała bez dzieci do hotelu po to, żeby się wyspać, to też bym zapukała do tych drzwi z imprezą z prośbą o ciszę ;) Czyli trzeba by zrobić osobne hotele dla rodzin z dziećmi, osobne dla imprezowiczów i osobne dla ludzi którzy chcą odpocząć?
UsuńRównież jestem na tak, dzisiaj w tv śniadaniowej była o tym ożywiona dyskusja, a sama też miałam o tym pisać na blogu - he, he
OdpowiedzUsuńO widzisz, ale się wstrzeliłam, nie oglądam tv.
UsuńJestem na tak i na nie. z jednej strony to co piszesz jest bardzo trafne, w sumie podzielam ten pogląd. Ale mam jakoś tak, że nawet jeśli jestem czegoś pewna, to w głowie pojawia mi się mała drobniutka wątpliwość. I ta wątpliwość mówi mi, że trochę za bardzo ostatnio nasze społeczeństwo dzieli się na szufladki. Do jednej szuflady bezdzietni, do innej single, do innej rodzice, a do innej osoby starsze i emeryci (tę szufladę inne szuflady najchętniej zamknęłyby na klucz i przez dziurkę wpuściły gaz trujący). Ciągle jakieś podziały, względem sytuacji życiowej, wieku, zarobków, poglądów, stylu życia... nie za dużo tego? Ludzie się ciągle na siebie obrażają, najmniejsza uwaga jest traktowana jako atak, niewinny żart za przejaw dyskryminacji. Czasem naprawdę zaczynam się bać odezwać do obcego człowieka w pociągu czy w kolejce. Kiedyś to było normalne zagadać do pasażera, coś tam o pogodzie, coś o książce którą czyta, to były naprawdę interesujące rozmowy. Dziś pytanie o godzinę wywołuje grymas niechęci. Nie podoba mi się to. :(
OdpowiedzUsuńŚwiat się zmienia, nie zawsze na lepsze, ludzie są mniej otwarci, mniej ufni za to bardziej niechętni w stosunku do siebie. Zdecydowana większość miejsc ogólnodostępna jest dla wszystkich, ale jeśli ktoś potrzebuje odciąż się od czegoś, w tym wypadku od dzieci, miejsca z takimi zakazami na pewno będą temu sprzyjały.
Usuńpodpisuję się pod tym, czasem dobrze się odciąć
UsuńDziękuję ci lavinka za ten komentarz.
Usuń"wolne od" brzmi trochę...sama nie wiem...brutalnie. Ja bym jakoś inaczej nazywała takie miejsca, ale jestem jak najbardziej za! Często zdarzało się tak, że wyszliśmy gdzieś razem z Mężem (robimy to raz na sto lat, bo Babcie mamy daleko) i zamiast miłego wieczoru we dwoje słuchaliśmy wrzasków, pisków, byliśmy świadkami ataków histerii, które mamy w domu na co dzień i chcieliśmy ODPOCZĄĆ. Niestety mając dziecko rzadko się odpoczywa, śmiem nawet twierdzić, że nie istnieje coś takiego jak wypoczynek przy dziecku (nasza uwaga zawsze musi być na 100%, czujność, gotowość do ochrony Maleństwa). Fakt, że podziały są niezbyt dobre i stawiają granice itp., ale tu bardziej chodzi o czas dla dorosłych z DOROSŁYMI, a nie z dorosłymi i dziećmi. Dorośli nie wpychają się np. "w kulki" czy w inne miejsca dla dzieci więc niech i dorośli mają miejsca tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja jeżeli nie chcę spotkać pewnych grup etnicznych, a mieszkam w takim pięknym miejscu na świecie, gdzie jest ich cała masa, to wybieram takie miejsce, gdzie wiem, że ich nie spotka. Lub spotkanie ich jest niezwykle mało prawdopodobne. Jeżeli mam podły humor i nie chcę wysłuchiwać wydzierających się dzieci, bo moje dały mi w kość - wybieram takie miejsce, gdzie wiem, że raczej tam rodzice ich nie zabierają i nie są to kluby nocne. Z drugiej strony, sami zabieramy często swoje poziechy do restauracji, kawiarni, bo lubimy, bo nie muszę martwić się o obiad. Z tym, że jakoś nie trafiają mi się sceny z cyrku, śmierdzące kupy i smarki na talerzu. Kwestia podejścia, wyboru lokali, godziny wyjścia? Nawet w Polsce nie mieliśmy takich sytuacji. Z jednej strony rozumiem post, z drugiej jest dla mnie absurdalny. Mamy wywiesić tabliczki - rodzicom z dziecmi do lat... wstęp wzbroniony!?
OdpowiedzUsuńMyślę, że problem leży raczej w dorosłych, którzy nie dojrzeli do roli bycia opiekunem, nie radzą sobie z wychowaniem dzieci. Te nie wiedzą jak się zachować w domu, restauracji, urzędzie... i jest i jest.
Pozdrawiam
Moja droga- czytasz w mojej duszy!! Jestem na TAK!!!!
OdpowiedzUsuńSama mam juz prawie dorosle dzieci i chce czasami naprawde w spokoju zjesc, wypic czy sie poopalac :)
Jeszcze chwila i bede tylko na urlop wybierala hotele bez dzieci- nie mam ochoty na piach w zebach, wrzaski - czesciej mamusiek niz dzieci i placz w samolocie :)
Wiem brzemi to okropnie ale w "starszym" wieku juz tak jest :)
Pozdrawiam!
Słowa Janusza Korczaka... "Nie ma dziecka- jest Człowiek". Absolutnie nie zgadzam się z Twoim zdaniem choć szanuje je. Dziecko to człowiek i ma pełne prawo przebywać wszędzie ze swoimi rodzicami. Jeśli ktoś nie ma ochoty spędzać czasu tam gdzie przebywają dzieci które maja również prawo mieć slinotok, potknąć się, rozplakac czy chwile pomarudzic to niech on dostosuje się i wybierze takie miejsce gdzie raczej takich widoków nie będzie! Ten zakaz kojarzy mi się trochę z zakazem palenia w miejscach publicznych który w pełni popieram. Ale palenie to rzecz szkodzaca i niewłaściwa? Czy obecność dziecka należy więc rozpatrywać w takich kategoriach jako coś niewłaściwego? Nigdy nie poszłabym w miejsce z takim zakazem. Ktoś mądrze napisał ze idąc za ciosem zaraz przestaną wpuszczać starszych i niepełnosprawnych bo nie pasują do otoczenia. Świat idzie w złym kierunku. Zamiast być coraz bardziej tolerancyjni szufladkujmy się wzajemnie. Pozdrawiam! Kinga!
OdpowiedzUsuńOj tak !!! Z dziećmi idę na plac zabaw, w kulki, do cukierni. Ale nie zabieram malucha do restauracji bo po co. A jak idę z koleżanką na kawę to chcę słuchać jej a nie płaczu dziecka przy stoliku obok około godziny 21.
OdpowiedzUsuńSuper napisane !!!!
jak mawia klasyk: "Jestem za a nawet przeciw":))
OdpowiedzUsuńJa byłabym skłonna nawet coś takiego zaakceptować, ale mam obawy, że następne nie będą miejsca wolne od ludzi starszych, chorych czy choćby od blondynek czy ludzi w okularach, bo właściciel będzie miał takie widzi mi się. No i dobrze by było, żeby za tym poszło powstawanie miejsc przyjaznych rodzinom z dziećmi. Ale takich z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko z nazwy. W Lublinie jednak jest z tym wielki kłopot dlatego my raczej rzadko wychodzimy "do ludzi".
OdpowiedzUsuńDokładnie..podpisuję się ;)
UsuńJest dużo miejsc gdzie nie bywają osoby niepełnosprawne, najczęściej dlatego że bariery architektoniczne, oraz inne niedostosowania... Jeśli chcę iść gdzieś bez dzieci wybieram takie miejsca gdzie na pewno ich nie ma. Pozdrawiam Magdalena
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą, jak wychodzę z mężem z domu sama to chcę iść gdzieś gdzie nie ma dzieci, by właśnie od swoich odpocząć i nabrać siły na kolejne "krzyki" moich dzieci
OdpowiedzUsuńczasami zabiorę moje małpki do baru na pizzę albo frytki, ale drażnią mnie tam nawet moje własne dzieci, ale czasem i z nimi mogę wyjść na coś dobrego
Czasem strefa wolna od dzieci to zbawienie dla matki ;-) jestem za
OdpowiedzUsuńPo pierwsze uważam, że właściciel lokalu powinien mieć prawo nie wpuścić do tego lokalu tych, co mu nie odpowiadają. Choćby miałby zrobić lokal tylko dla panów, tylko dla pań, czy tylko dla łysych. To jego lokal i jego prawo. Jak będzie przesadzać najwyżej wszyscy go oleją. Po drugie nie lubię ogólnie zakazów. Zakazy są bezsensowne i w większości głupie. Ludzie sami powinni mieć na tyle wysoką kulturę, aby wszędzie swoich dzieci innym nie podstawiać pod nos. To samo się tyczy wszystkiego. Głośnej muzyki, psa, kota itd. A o trzecie jaki wiek miałby być granicą?
OdpowiedzUsuńMówisz o kulturze u ludzi? Ze świecą szukać.Górna granica? Do 18tki jest się dzieckiem ;)
UsuńPo przeczytaniu całości komentarzy dochodzę do wniosku że następuje kompletne pomylenie pojęć - to nie o zakazy chodzi tylko o uświadomienie niektórym rodzicom,że z dziećmi chodzi sie do parku i kawiarenek tam sie znajdujących a nie późnym popołudniem ,czy- o zgrozo- wieczorem do kawiarni i restauracji. Kiedyś to było nie do pomyślenia żeby włóczyć dziecko po tzw.nocy -ale to już sprawa kultury części naszego narodu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA co to jest późne popołudnie? Która to godzina? My chodzimy z dziećmi na kolacje o godzinie 17-18. Np. niedługo się wybieramy do restauracji na kolację z dziećmi - 3 i 6 letnim. Nie jest to hiper elegancki lokal, gdzie wiem, że moje dzieci mogą wywołać konsternacje, ale nie jest to też podrzędna knajpa. Jadaliśmy tam nie raz, nie dwa. Nikt się na nas dziwnie nie patrzy, nie zwraca nam uwagi. Są inni rodzice z dziećmi.
UsuńJa jako rodzic mam prawo chodzić z dziećmi dow ielu miejsc - oczywiście ponosząc tego konsekwencje. Jako świadomy rodzic wiem dokąd mogę z nimi pójść. Znam swoje dzieci i zdarzyło nam się zmieniać plany, bo syn nie zachował się tak jak powinien w trakcie obiadu. I zjedliśmy go na ławce w parku a nie w restauracji. Nastepnym razem pamiętał.
O ile pamiętam w artykule nie ma okreslonych godzin działania zakazu, ma on obowiązywać w lokalu Z.
Dążymy do tego aby zamknąć matki (tudzież ojców, rodziców) z dziećmi w domu. Niech z życia korzystają piękni, wolni, bogaci.
I raczej o zakazy chodzi, chociaż uświadomienie rodzicom gdzie ich miejsce - też.
Pozdrawiam
Może "strefy wolne od dzieci" to dobry sposób na to, żeby w pozostałych "strefach" wymóc akceptowanie obecności dzieci... Mamy syna z zespołem Aspergera, który krzyczy, dostaje ataków złości w miejscach publicznych... Siusia na trawniki, bo "nie zdąży" do ubikacji... Ja widzę to tak: gdyby były "strefy wolne od dzieci" to zawsze mogłabym do nich odesłać te wszystkie oburzone i obrzydzone moim dzieckiem paniusie, komentujące jego zachowania w knajpach, parkach, centrach handlowych...
OdpowiedzUsuńDla mnie temat zadtępczy nad prawdziwymi problemami.. jakoś jak idę odpocząc do klubu, pubu, restauracji w godzinach wieczornych nie widuję tam dzieci choć zakazu brak.. nie oszukujmy się nikt niemowlaka do kina, teatru, dyskoteki i wielu innych miejsc nie zabiera w dzień jak i w nocy tym bardziej ! Sama z mężem z niemowlakiem poszłam świetować rocznicę, on spał w wózku my romantycznie zjadalismy kolacyjkę w knajpie ę i ą ( nie mam babć i dziadków w miescie wktórym mieszkam), jakoś gdzieś tam wewnętrznie wydaje mi się, że hotele 18+ sa dla mnie akceptowalne, bo wielu dorosłych na urlopach zachowuje się tak, że lepiej żeby dzieci tego nie widziały po prostu :) w sumie z powyższego przekonuje mnie jedynie argument, że jakby były miejsca zakazane dla dzieci to we wszystkich innych mogłabym odwarknąć na legalu niezadowolonym przypadkowym współtowarzyszom jak jestem ze swoją brygadą..
OdpowiedzUsuńIdąc za ciosem dodałbym strefę wolną od moherow gdyż nie mam ochoty czuć naftaliny i moczu i słuchać pierdzielenia jak było dobrze za gierka i co mnie boli. To samo tyczy się gejów gdyż to nic przyjemnego jak dwóch facetów się migdali. Pisze to z przymrużeniem oka. Ludzie tolerancja i jeszcze raz tolerancja... żyć w społeczeństwie to jest sztuka.
OdpowiedzUsuń...haha czyli do 18 wstęp wzbroniony haha
OdpowiedzUsuńO tak i parki bez dzieci i w sklepach tez nie powi no byc dzieci! Jak juz sie wyrwie sama z kumpela na zakupy chce spokoju. Moje zostaly w domu to niechinne tez zostana. O i baseny bez dzieci... niech siedza w domu na oogródku o tak ;)
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z Tobą. Porównanie dzieci/zakaz dzieci do stref palenia/dla niepalących uważam za mało trafne. Gdybym szukała, nie byłoby dla mnie problemem znalezienie miejsca o jakiejkolwiek godzinie, w którym nie ma dzieci nie dlatego, że jest tam zakaz, tylko dlatego, że do tych miejsc rodzice dzieci po prostu nie przyprowadzają, albo przyprowadzają rzadko. Osobiście nie zwracam na to uwagi.
OdpowiedzUsuńJestem za. Zarówno jako singiel, któremu odechciewa się mieć w przyszłości dziecka, bo przecież się napatrzę i nasłucham jazgotu idąc z chłopakiem na kolację, a także jako sprzedawca. Pracuję w home&you, gdzie jest sporo porcelany (zastawa/figurki), a rodzice przychodzą z dziećmi i gdy coś się stłucze, to jeszcze pretensja do sprzedawcy, bo tu jest nastawiane za dużo...
OdpowiedzUsuńJestem za jak najbardziej. Nie dlatego, żebym nie lubiła dzieci, bo bardzo lubię. Uwielbiam słuchać dzieci z podwórka, kiedy się bawią, reaguję z parteru, kiedy któreś płacze. Ale restauracja to niestety nie podwórko, ani sklep. To miejsce, gdzie ludzie przychodzą odpocząć, zrelaksować się, czasem załatwić ważną sprawę, pomilczeć, porandkować, na różne spotkania... Madki powinny to zrozumieć, ale po co... Czasami faktycznie człowieka może coś obrzydzić. Restauracja, zawsze będę to mówić, to nie jest miejsce dla dzieci.
OdpowiedzUsuń