Poranek zamiast promieniami słońca budzi mnie razem w twarz, dla spójności działań-kopniak w żebra.
Ekstremalne warunki podczas czynności, którą niektórzy szumnie nazywają snem, zapewnia zapalone światło. Wycie syreny strażackiej to pikuś przy odgłosach, które wciąż słyszę. Wymuszenia, ograniczenia przestrzeni, przerywana drzemka w niewygodnych pozycjach...
Każdy posiłek spożywany w temperaturze pokojowej, częściowo zbierany z podłogi, rozgnieciony lub zmieszany z kompotem. Kawa tylko i wyłącznie zimna.
Częste urazy nóg. Atakowane zwłaszcza kostki oraz piszczele. Liczne siniaki, ugryzienia, podrapania. Wyrywane włosy.
Trwale ślady przemocy nosi również moja nadszarpnięta psychika. Stany lekowe na widok jadącego auta, czy wózka wzmogły się po niespodziewanym ataku córki, która najzwyczajniej w świecie postanowiła zaparkować na mnie swój pojazd. Siniak wielkości dużego jabłka zdobi moją nogę od tygodnia (dobrze, że chłodem wieje, noszę spodnie i nie muszę tłumaczyć każdemu, że to nie chłop mnie bije).
Zdecydowana większość rodziców nie spodziewała się, że decydując się na potomstwo zostaną poddani szkole przetrwania. A po zaprzestaniu stosowania przemocy fizycznej, dziecko wejdzie w etap przemocy psychicznej i werbalnej.
Nagminne naginanie zasad wprowadzonych przez rodzica, dość luźna interpretacja poleceń oraz całkowite lekceważenie wszelkich próśb, gróźb i wymagań. Do tego, gdy dziecię wejdzie w wiek dorastania ponownie zarwane noce-tym razem na skutek wczesno-porannych powrotów.
Kiedy już odchowam swoje potomstwo i niefortunnie wspomnę komuś, że zamiast ambitnej pracy zawodowej zajmowałam się dziećmi i domem mogę usłyszeć: "czyli kura domowa?". Nie proszę szanownego państwa: pełnoetatowy komandos. Przez 18lat praca na 24h na dobę, żadnego dnia wolnego ni urlopu. Pomimo permanentnego braku snu ciągła gotowość do pracy. Wykonywanie kilku czynności jednocześnie. Negocjacje oraz ciągłe odpieranie ataków. Fantazja bajkopisarza oraz zdrowy rozsądek i siła podczas kolejnej choroby. Stalowe nerwy podczas pierwszych egzaminów. Mocne oparcie dla zawiedzionej pierwszej miłości.
Matka zniesie wszystko
Też jesteś komadosem? Polub.
35 komentarze
A żeby cię pocieszyć powiem że jak juz dzieci odchowasz przyjdzie pora na wnuki
OdpowiedzUsuńhaha zgadza się Kinia:-)
UsuńKinga zablokować cie?
UsuńPodpadacie dziewczyny ;).
Dawaj blokuj :P ale to i tak w procesie tworzeniu wnuków nic nie pomoże
UsuńPrzypomnę ci, że twoje potomstwo jest w bardzo podobnym wieku, ono może w zmasowanym ataku uczynić cie potrójnie babcią ;).
UsuńKochana, sama sobie zgotowałaś ten los (no dobra, z niewielkim wkładem chłopa)... Znaczy się pomocą ;) moja córka jak miała 6 czy 7 lat obiecała mi ze jak juz będę stara i znudzona to ona mi dla rozrywki urodzi dziecko.... Magdalena :)
OdpowiedzUsuńZapewniła, czy nadal czekasz?
UsuńNa szczęście mam jeszcze czas,bo po 1 nie jestem (aż) tak stara i smutna,po 2 moja córka ma na razie 12 lat :)
UsuńMi od postawówki syna wmawiają, że to już za cheilę ;).
UsuńU nas dochodzi gryzienie - tortura, która ma za zadanie zmienić decyzję Matki, gdy ta nie jest zgodna z decyzją najmłodszych ;)
OdpowiedzUsuńZmasowany atak czwórki potomstwa?-współczuję.
UsuńTwoje teksty rozbrajają ! czytam , czytam boje się co będzie dalej a tu bummm!
OdpowiedzUsuńPowiedz, ze boisz się kolejnych faz dorastania dzieci, bo po moich tekstach masz już zapewne mglisty obraz czekających cie przyjemności.
UsuńOd siebie dodam, że niespodziewane ugryzienie w kostkę nowymi (pierwszymi czterema) zębami boli najbardziej. Młody bardzo sobie upodobał tę rozrywkę i atakuje niczym kobra...
OdpowiedzUsuńIntensywne ząbkowanie w pierwszej fazie odkrycia tej czynności przez młodą było równie dotkliwe.
UsuńOj tak, pierwsze zabki. U mojegomlodszego zbiegly sie w czasie z narodzinami poczucia humoru. Tok myslowy jest taki: przytule sie do matki dla niepoznaki, a potem ugryze, ona bedzie piszczec, a ja bede miec ubaw.
UsuńPrzynajmniej wiesz, że nie wyrośnie na ponuraka, choć oznajmiał to raczej w dotkliwy sposób ;).
UsuńMój chłop w takich oto warunkach ekstremalnych by powiedział "Sama sobie jesteś winna bo pozawalasz żeby Ci na głowę wlazła". Fakt na głowę to mi młoda wchodzi w dosłownym znaczeniu tego słowa. Wczoraj założyła mi bliżej nieokreślony przedmiot na oczy krzycząc zgadnij kto to. Gryzienia fiu fiu odpukać nie było (poza piersiami gdy jeszcze karmiłam robiła to wręcz z zajadłością). Trochę szczypania. No i standardowe kopniaki (Mamo mogę spać z Tobą? A Tata? No jak tata będzie spał z kotem. :D).
OdpowiedzUsuńU na pada putanie: tato mogę spać z tobą, bo ja nie znoszę tłoku w łóżku, ale najmłodsza terrorystka po prostu tak się drze, że chłop dla spkoju ją bierze do na, a wtedy ona próbuje przejąć łóżko ;).
Usuń*pytanie
UsuńDzięki Bożenka, PEŁNOETATOWY KOMANDOSIE ;) już się boję kolejnych lat i wnuków :p
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz :) lubię to!
U ciebie nie będzie lekko, dziewczyny w podobnym wieku, wzajemnie będą się "kryły", współczuję już teraz.
UsuńHaha dobrze to określiłaś nie kura domowa,a komandos,trafne słowo ;)
OdpowiedzUsuńRaczej, po takiej zaprawie... ;)
UsuńTobie też nikt nie powiedział, że to tak wygląda? Gdzie te wszystkie "dobre rady", które pojawiły się nagle , jak tylko ogłosiłaś TĘ wiadomość? Ja też matka trójki- widzisz, doświadczenie jednak nie uczy niczego :-)))) A może to brak gumki? :-))))
OdpowiedzUsuńTrzykrotna świadoma decyzja, ponoć ja byłam niedobrym dzieckiem, mając moje pod opieką moja mama chyba by zeszła ;)
Usuńale się uśmiałam/
UsuńO tak. Idealnie trafione! Matka-komandos :) Gryzienie, bicie, kopanie - phi, codzienność. Plus wyrywanie włosów z głowy mi i starszej córce. One nas tłuką, a my je kochamy najbardziej na świecie...Tylko matka to pojmie :D
OdpowiedzUsuńSkąd wzięło się określenie kura domowa? Musiał to wymyślić ktoś pracujący zawodowo po 16godz na dobę, nieposiadający dzieci.
UsuńA ja chodzę z wielkim rogalem na twarzy, bo u nas oprócz fizycznego znęcania się wreszcie doszły buziaki :-D ale synek ledwo rok skończył, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńMała wydziela buziaki oszczędnie ;)
Usuńo poranku ja i mój mąż budzimy się z głowami na naszych szafkach nocnych, z tyłkami zwisającymi z łóżka i naszą Królową rozwaloną w poprzek łóżka "na pajacyka"....wiem o czym mówisz....
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą całkowicie/Dziś mam trójkę prawie dorosłych dzieci/syn jeszcze studiuje i mała 13 lat/więc nadal jestem"komandosem"/Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj mam co chwila jakiś atak. Pomijam rzucanie we mnie owsianką, schylam się, żeby podnieść i czuje jak obrywam ostro w plecy. Nie wiem skąd oni biorą te nadludzkie siły, bo to naprawdę boli. Drapanie i gryzienie jest na porządku dziennym. A to dopiero pierwsze dziecko i niewiele ponad rok... co dalej ja się pytam :-P
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj mam co chwila jakiś atak. Pomijam rzucanie we mnie owsianką, schylam się, żeby podnieść i czuje jak obrywam ostro w plecy. Nie wiem skąd oni biorą te nadludzkie siły, bo to naprawdę boli. Drapanie i gryzienie jest na porządku dziennym. A to dopiero pierwsze dziecko i niewiele ponad rok... co dalej ja się pytam :-P
OdpowiedzUsuń