Matka po kilku wiadrach melisy doszła do prostego wniosku: przerzuca się na wino (przynajmniej na dziś wieczór).
Po pierwsze mniej się go pije.
Po drugie - tu prosty wniosek- mniej się siusia po nim.
Po trzecie, jak melisa - relaksuje i odpręża....
Kolejna impreza z cyklu: urodziny gaby. Zaczyna się to jawić, niczym niekończąca się opowieść. Zamiast królika z kapelusza, codziennie nowi goście.
Młoda nakręcona dniami poprzednimi, drepta w miejscu niczym szczenie maleńkie. szału dostaje, gdy wybija godzina ZERO.
Ulubiona ciocia zostaje w wejściu zaatakowana i prawie znokautowana (nowy wujek prawdopodobnie będzie jeszcze z tydzień w szoku - zaleciłam mu muzykę relaksacyjną, masaż i długi pobyt w spa). Inwazja z godziny na godzinę przybiera na sile.
Z racji sporej ilości kompotu (taka woda z owocami, żeby nie było) zaczynają się robić kolejki w toaletach.W jednej z takich kolejek czeka rozbawione dziecię. Tak dziecięciu na śmiech się zebrało, że... popuściło.
Wniosek? Co za dużo, to nie zdrowo.Nawet z nadmiaru szczęścia można się pos...ć.
8 komentarze
hahaahaahahhahhaah :D
OdpowiedzUsuńpopłakałam się ze śmiechu
OdpowiedzUsuńPowinnas założyć kabaret ,:)
OdpowiedzUsuńdobre
OdpowiedzUsuńhahha dobre :D
OdpowiedzUsuńhehehehe :D
OdpowiedzUsuńhahha jakie ty masz wesołe życie:D Muszę się zarazić tym optymizmem :D
OdpowiedzUsuńhihihi dobre Bożenko :-D:-D
OdpowiedzUsuń