Przed Dniem Dziecka, urodzinami,czy innymi odwiedzinami masowymi zaczynam wpadać w panikę. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uraczy moje dzieci wspaniałą zabawką, GŁOŚNĄ, jak cholera, bez przycisku wyłącz/przycisz. Oczywiście właśnie ta staje się ulubioną, gra, warczy, buczy, doprowadza do szewskiej pasji tygodniami.
Wszystkim zainteresowanym obdarowywaniem przestawiam krótką listę
CZEGO MACIE NIE KUPOWAĆ moim dzieciom.
1. Drogich i supermodnych zabawek.
Po otrzymaniu takiego prezentu czuję się w obowiązku odwdzięczenia podobnym, błędne koło trwa, a kasa topnieje. Drogie i porządne tak, ale tylko wcześniej ustalone, na większe święta i składkowo z resztą rodziny.
2. Zabawek na których obok kodu kreskowego narysowany jest rząd baterii.
Ludzie! Wiecie ile wydaję na baterie? Jeśli planujesz zakup zabawki na baterie, poproszę też roczny zapas lub żywą gotówkę na jej utrzymanie. Swoja drogą, na chrzcinach powinna być puszka z napisem: na utrzymanie zabawek, do niej rodzina może składać datki.
3.Tony słodyczy.
Błagam. Moje dzieci to nadpobudliwe stado orangutanów, maniakalni szperacze szafkowi, hieny słodyczowe. Jeśli w domu pojawi się cukier w kostkach, one zjedzą go, jak bombonierkę. Ograniczam dla mojego zdrowia psychicznego, o co i was darczyńcy proszę.
4. Zabawek z 1000 melodyjek lub co gorsza mówiących.
Ale to jakich. Jazgot o wysokich tonach, grany przez nadpobudliwego artystę-fantastę. Zapraszam na dobę w ciasnym pomieszczeniu z moimi dziećmi, zabawkami, bajką w tv i gwarantuję psychiatryk.
5. Zabawki udające narzędzia dorosłych.
Całodzienne słuchanie warkotu mini odkurzacza, bulgotu mini żelazka, kilku i uderzeń mini młotka, przeszywającego jazgotu mini szlifierki, powoduje, że mam ochotę drogi darczyńco, wykonać wieczorem do ciebie telefon z kilkoma ciepłymi słowami. Do tego dochodzi mini mikser, mini ekspres do kawy mini mini dzikie węże, głośne i na baterie. O tak, kilka ciepłych słów to dokładnie to, co chce ci przekazać.
6. Karton drobnych klocków, basenik z 300 piłeczkami, puzzle (5 obrazków po 300 elementów w jednym pudełku).
Jestem za budowaniem, układaniem i każdą zabawą ruchową, ale zanim maluszek dorośnie do miliona klocuszków, będą one walały się po domu, a ja będę na nie stawać nocą bosą nogą, 1500 puzzli, które trzeba najpierw rozdzielić wielkością, a później godzinami układać z niespełna dwulatkiem-chętnie to zobaczę, basenik z piłkami-super-zapraszam cię drogi darczyńco na co minutowe donoszenie wysypanych piłeczek. Nie, nie z baseniku. Piłeczki najlepiej spadają z piętra.
7. Pójście na ilość.
Dziecko głupieje od nadmiaru-tyle w temacie.
8. Pluszaki.
Ok są słodkie, ok są fajne, tylko po jaką cholerę mi osiem worów maskotek? Dziecko śpi z jedną, a reszta kurz zbiera. łapaczom kurzu, mówię stanowcze nie
9. Kinder niespodzianki.
Smaczna czekolada, można też taką kupić w formie batoników nie jajek. Nic mnie bardziej do szału nie doprowadza niż płacz i zawód w oczach, bo dziecko ma w środku jakieś gówno, zamiast reklamowanej figurki.
10. Lizaki z tablicą Mendelejewa w składzie.
Zjedz sam takiego, popij napojem, który przyniosłeś i się...wycisz-powodzenia.
W trosce moje i swoje zdrowie oraz poprawne relacje między nami zastanów się zanim wydasz kasę na prezent.
Pisz co ciebie doprowadza do szału w nietrafionych prezentach.
64 komentarze
Lista irytujących prezentów zapomniałaś jeszcze o zwierzątkach żywych na tej liście
OdpowiedzUsuńJeżżżuniu!
UsuńMam nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł obdarowania żywą zabawką dziecka bez konsultacji z jego rodzicami.
Na studiach dostałam od znajomych chomika... Mieszkałam na stancji, ale na szczęście kolega chciał, więc przekazałam gryzonia dalej :)
Usuńbez komentarza, ponoć dorośli ludzie
UsuńZgadzam się co do tych prezentów. Dorzucę jeszce telefon za złotówkę ale z umową na trzy lata, chcesz czy nie płać... Ubrania nie ten kolor, rozmiar czy fason. Pieniądze też są nieudanym prezentem, dzieci albo kupują coś czego nie akceptuję albo się kłócą bo on/ona ma kilka zł więcej. Nauczyłam najbliższych choć trwało to kilka lat ustalania ze mną czym ucieszyć dzieci. Te mówiące zabawki do szału nas doprowadzały, pani mówiąca w wysokim C w języku plemion afrykańskich emaema= mama,teatea= tata....bardzo długo nie mogłam uwierzyć w to co słyszę... Magdalena
OdpowiedzUsuńu nas zapanowała lista, choć wyjątki się zdarzają ;)
UsuńDzięki kochana, że zrobiłaś mi listę i mnie odciążyłaś :) Zgadzam się w 100% i dodam jeszcze do listy gry komputerowe, na ps i bajki na dvd :)
OdpowiedzUsuńgdy delikatne sugestie nie pomogą, wydrukuj i podetknij pod nos ;)
UsuńPuzzle 6 w jednym pudełku, och tragedia i moja klęska. Ciągłe rozdzielanie elementów zakończyło się schowaniem ich na lepsze czasy. A jakie prezenty są najlepsze? Ja uwielbiam kiedy młodzi dostają skarpetki, które coś nam ciągle pożera i żyjemy w wiecznym deficycie, więc jest to prezent zbawienie. Pościel, lampki, wejściowki na salę zabaw też nas cieszą. Zabawki sportowe też lubię: rowerki, hulajnogi, rolki oraz wszelkie drewniane, edukacyjne, gry dla całej rodziny i zestawy kreatywne. Ale najlepsze są książki :) młodzi piszczą na ich widok wespół ze mną. Tyle że my jesteśmy dziwni ;)
OdpowiedzUsuńmy tez dziwni, pełna radość z ubranek i książek u nas :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFaktycznie, radość dzieci ze skarpetek dziwna...radość rodziców zrozumiała
UsuńDlaczego ze skarpetek? Z bluzy z ulubionym zespołem, z wyczekanego swetra w koty, z galaktycznych legginsów...
UsuńMój niespełna 2,5 letni synek prawie płacze ze szczęścia jak dostanie skarpetki z autem nawet bez okazji..
UsuńWięc może Solei to z Tobą coś nie tak? Nie umiesz się cieszyć z małych rzeczy czy coś.. ("...wzór na szczęście w nich zapisany je-eest!" ) :)
A mi takie prezenty nie przeszkadzają. Bardziej mnie denerwuje, jak moje dziecko dostaje w prezencie (przy okazji każdej wizyty!!) parę skarpetek!! Albo właśnie słoiczki - ale od 4 m-ca (dziecko ma 11!!) i do tego firmy, której dziecko nie je. Albo kosmetyki do pielęgnacji - również takie, na które syn ma alergię...
UsuńAnia Kuberska też lubimy takie prezenty:) za żywe zwierzę chyba bym zabiła najpierw darczyńcę:) Magdalena
OdpowiedzUsuńze zwierzętami to chyba trzeba mieć nie po kolei, żeby bez ustalenia z rodzicami kupić, jak już wspominałaś miejsca do zakopywania ci się kończą, tu bym ci pomogła jednak szukać;)
UsuńJa bym dorzuciła jeszcze zabawki niedostosowane do wieku. Moje dziecko w wieku 3 lat dostało samochod na ster z wyraźnym duzym napisem +8. I teraz dac to koszmar bo sie wkurza bo nie umie obsłużyć, nie dac tez koszmar bo stoi i marudzi ze chce. AAAaaa1
OdpowiedzUsuńto właśnie zawarłam w mini klocuszkach na zaś, brak wyobraźni nie posiadacza dziecka
Usuńbrak wyobraźni albo kierowanie się tym czym dorosły sam chetnie by się pobawił. Kurde właśnie uświadomiłam sobie ze takie durne zabawki kupują faceci:)
UsuńZauważyłam, że np mój brat uwielbia się bawić zabawkami, ponoć ma więcej frajdy z tego niż jego synek, czyli może faceci kupują pod siebie?
UsuńUdostępniam! :)
OdpowiedzUsuńwszem i wobec do nauczenia na pamięć ;)
Usuńdzięki
zgadzam się w 100%. Nie ma to jak w środku nocy stanąć na jakąś gdaczącą kaczkę :)
OdpowiedzUsuńalbo nacisnąć przypadkiem najgłośniejsza pozytywkę...
UsuńOoo zgadzam się! Nam na szczęście jeden koszmarek grający w ciągu tych 2 lat się trafił (nawet nie do końca zły, bo organki, które jeszcze idzie znieść). Chociaż przyznam, ze dopóki sama dziecka nie miałam, to z 5-7 lat temu sama takie rzeczy kupowałam dzieciakom :) Więc to chyba nieświadomość
OdpowiedzUsuńA Kinder jaja lubimy, bo czekolady niewiele, a Polka bawi się wszystkimi zabawkami jakie z nich ma, nawet kilka miesięcy później. Po prostu lubi takie figurki (bo bzdety wyrzucam).
Ja nie lubię dostawać ciuchów, bo sama dużo kupuję, a darczyńca albo kupi już na styk, albo nie to co akurat potrzeba. I też mi głupio, jak kupują drogie prezenty.
u nas jest konkretnie, potrzebujemy to i to, a najczęściej przed imprezą mam zlecenie : kup co uważasz do takiej, a takiej kwoty, wtedy jest idealnie :)
UsuńOj trudno się z Tobą nie zgodzić (choć szczerze mówiąc, ja dopiero jak mam swoje dziecko do tych mądrości doszłam ^^").
OdpowiedzUsuńja doszłam do tego lata świetlne temu ;) ale przy trzecim dopracowałam wnioski
UsuńObdarowując dziecko prezentem zawsze napotykamy nie mały problem. Człowiek na pewno podejmując decyzję przy zakupie robi to z myślą o dziecku a niekoniecznie zawsze rozważa wszystkie za i przeciw (te które powyżej opisałaś)
OdpowiedzUsuńod dziś warto jednak pomyśleć,ja tez zanim kupie myślę lub konsultuję
UsuńLista idealna! :) Podrzucimy rodzince :p
OdpowiedzUsuńhttp://swiatwokoltosi.blogspot.com/
w kilku egzemplarzach, żeby się w pamięć wyryło ;)
Usuńgenialna lista :))
OdpowiedzUsuńz życia wzięta
UsuńA ja się cieszę ze słodyczowych prezentów! Ale chyba dlatego, że moja 2,5latka jeszcze nie do końca świadoma jest tego co posiada - czyli dostanie, zje kinderkę, mama resztę chowa i bąbel zgodnie z zasadą co z oczu to z serca, zapomina że szuflada po brzegi wypełniona jest słodkimi czekoladkami. A ja wieczorami zajadam się tymi łakociami ;))
OdpowiedzUsuńtaka szuflada potem MI w biodra idzie ;)
UsuńJak najbardziej zgadzam się w 100%. Ja jeszcze nie lubię stempelków.
OdpowiedzUsuńa co zawiniły biedne stempelki? pieczątka firmowa to dopiero hardkor na skórze i ubrankach ;)
Usuńhaha, cudowna lista muszę wysłać do rodziny :)) mam to samo, już z nerwów obgryzam paznokcie gdy pomyślę o zbliżającym się dniu dziecka, a kilka dni po nim urodziny synka... chociaż niedawno po tajniacku pozbyłam się dwóch worów maskotek. poszły na cele że tak powiem charytatywne, a ja mam więcej miejsca w domu.
OdpowiedzUsuńwydrukuj i poleć na pamięć się wyuczyć ;)
UsuńAmen, Bożenko!! Amen!!
OdpowiedzUsuńKlocki, puzzle, porozwalane autka 10+, milion pluszaków i kinder jajka z mega małymi elementami do połknięcia ... taaaaak.
Masakra :D
Co do słodyczy, na razie mogą być ;) Ale dane rodzicom, i wydzielane po trochu, a nie dziecku w rękę po trzy czekolady i siatę cukierków. A potem ganiam po domu, czekam jak hiena i z czego wzrok spuści zawijam ukradkiem, coby naraz nie pożarli :D
a zwijanie mniejszym ukradkiem (czytaj wyrywanie siłą z gardła) kończy się spazmami...
UsuńObśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńAle masz rację, popieram listę w 100%
jak się czyta to nawet jest zabawne ;) a potem się TO ma
UsuńPodpisuję się pod Twoją listą obiema rękami!
OdpowiedzUsuńHehe powinnam wydrukować i podarować rodzinie :D
OdpowiedzUsuńw kilku egzemplarzach ;)
Usuńuwielbiam Cię za ten post, jest boski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iz
P.S: miło poznać
Świetne podsumowanie pomysłów rodzinki, dodałabym tu jeszcze że obdarowujący nie zawsze pamięta co dziecko lubi i co już mu podarował. Mój najstarszy syn był bardzo zawiedziony jak w ciągu miesiąca (imieniny, gwiazdka, urodziny) dostał od jednej babci trzy! identyczne pudełeczka lego star wars .Zawód wyleczony przez rodzica wizytą w sklepie i wybraniu innego (póki co nasza strata bo tamte leżą i czekają na sprzedaż). Ja się nie dziwię mojemu dziecku że miało żal i nie umiało go ukryć... Zresztą, za każdym razem odpowiadam na zapytanie aby kupili jakieś słodycze, które dzieci lubią, a którymi ich nie przekarmiam, ale o tak każdy wie lepiej. a z wiekiem można przegiąć w drugą stronę, siedmiolatek nie ucieszy się z prezentu typowego dla trzylatka...Bardzo lubię Pani wpisy Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńZapominanie jest chyba jakaś plagą, moje nie może czekolady, wszyscy o tym wiedza, a i tak kupują :( Gabie jest przykro.
Usuń"Hitem" były zakupione prze babcię klapeczki w oczojebnym różowym kolorze z piszczałkami w podeszwie !!! babcia się śmiała ,że łatwiej ją namierzymy (wiadomo rodzina wielodzietna gubi dzieci stale ) córka była zachwycona a my zgrzytalismy zębami ..w magiczny sposób zostały skradzione :-) Kolejny hit to tzw podróby szkaradne lalek barbie brzydkie plastikowe szkarady które budziły spazmy płaczu u córki i teściowa cała w pretensjach bo przecież ona takiej jeszcze nie ma !!! hicior dla syna młodszego autka który jak wszyscy w rodzinie wiedzą autami sie nie bawi bo ich nie lubi ale uwielbia puzzle,gry planszowe ...no i 16 latek któremu dziadkowie rutynowo kupują gry na psp którego nie posiada i co lepsze nigdy nie posiadał :-)
OdpowiedzUsuńOj tak masakra z takimi rzeczami, aczkolwiek jako urwis cieszyłam się z każdej zabawki w jajku, najbardziej z tych do składania i oklejania naklejkami :D
OdpowiedzUsuńZabawki naśladujące "dorosłe" sprzęty moja córka uwielbia, więc nie jestem w stanie jej ich odmówić, bo wiem, że będzie skakała z radości i bawiła się nimi w nieskończoność. Co do baterii to kupuję akumulatorki, ewentualnie proszę o dołączenie ich do prezentu zamiast słodyczy i wszyscy są zadowoleni. Co do reszty zgadzam się w 100%, czasem prezenty potrafią zwalić z nóg.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zabawki na baterie, bez baterii:) Goście wychodzą, jest wieczór, nigdzie o tej porze baterii nie kupię (nawet nie chce mi się jechać nawet gdyby bylo gdzie kupić), a dziecko ryczy bo zabawka nie świeci i nie gra.
OdpowiedzUsuńLepszej listy bym nie umiała napisać :-) świetnie to napisałaś ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Myślę tak samo!
OdpowiedzUsuńMój syn (4 lata) zawsze dostaje kilkanaście czekolad z biedronki po 1,20. Tego nawet ja,(osoba uzależniona od słodyczy), nie mogę przełknąć :-P. Do tego zwykłe majtochy a synek nosi tylko bokserki. Prośby nie pomagają, lista co Młody by chciał też nie. A tu już zaraz dzień dziecka...
OdpowiedzUsuńMój syn (4 lata) zawsze dostaje kilkanaście czekolad z biedronki po 1,20. Tego nawet ja,(osoba uzależniona od słodyczy), nie mogę przełknąć :-P. Do tego zwykłe majtochy a synek nosi tylko bokserki. Prośby nie pomagają, lista co Młody by chciał też nie. A tu już zaraz dzień dziecka...
OdpowiedzUsuńMnie wszyscy pytali co chce dostac Mlody na urodziny, zbieral sobie pieniadze do skarbonki, wiec tak tez powiedzialam zaprosonym gosciom. Wszystko co dostal juz wczesniej szlo do skarbonki, od dzisiaj cieszy sie przydomowym placem zabaw kupionym za jego oszczednosci:)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Niektórzy darczyńcy idą na łatwiznę wywalając kasę na jakieś niewiadomoco.
OdpowiedzUsuńTrzeba przemyśleć co się przyda dziecku a nie kupować...co zaeaz pójdzie w kąt...
OdpowiedzUsuńBaterie- kupuję akumulatorki i ładuję, dzięki temu problem kupowania miliona sztuk odpada. Puzzle, które mają kilka obrazków w jednym pudełku przekładam w mniejsze pudełka i naklejam na nie wcześniej wydrukowane obrazki. Lepiej się przechowuje w mniejszych opakowaniach. Dla mnie najgorszym pomysłem jest kupowanie zwierzątek, chrzestna mojej córki miała taki pomysł i bez porozumienia ze mną sprezentowała dziecku zwierzaczka. Wrrrr....
OdpowiedzUsuńSuper lista - szczególnie przy tonach słodyczy i grających zabawkach :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń